środa, 10 listopada 2010
Duchowość singli, ŻYCIE DUCHOWE 'LATO 55/2008, Traktat o kontemplacji, Margery Kempe; Włodzimierska Bogurodzica, Beata Elwich-Lankelis
ŻYCIE DUCHOWE 'LATO 55/2008
Duchowość singli
DARIUSZ KOWALCZYK SJ Single w oczach Boga
STANISŁAW MORGALLA SJ Kosztowny wybór
JACEK PRUSAK SJ Powołanie do bycia singlem
KS. KAZIMIERZ WOLSZA Przypadek Sorena Kierkegaarda
KATARZYNA SOKOŁOWSKA O samotności bł. Natalii Tulasiewicz
ANDRZEJ K. ŁADYŻYŃSKI Razem w niestabilnych czasach
HENRYK MAJKRZAK SCJ Przyjaźń w ujęciu św. Augustyna
PAWEŁ CZAPLA Mistyka przekroczeniem iluzji samotności
MARGERY KEMPE Traktat o kontemplacji
JEAN YANIER W słabości moja siła
MARCIN PRZECISZEWSKI Kondycja Kościoła w Polsce
Duchowość Gwiczen
PETER-HANS KOLYENBACH SJ Twarzą w twarz z Jezusem
BOGUSŁAW STECZEK SJ Ignacjańska obojętność
ROMAN GRUSZCZYŃSKI Rozeznawanie duchowe w zaburzeniu psychicznym
modlitwa i życie
BŁ. KAROL DE FOUCAULD Zapominając o sobie
JÓZEF AUGUSTYN SJ Gdybyśmy się więcej modlili...
JACEK BOLEWSKI SJ Świętość ukrytego Początku
RYSZARD KEMPIAK SDB Katechizm Ewangelisty
KS. TOMASZ JELONEK Biblia w liturgii
Obrzęd zawierania ponownego małżeństwa
misyjne drogi Kościoła
JAROSŁAW DURAJ SJ Państwo Środka
ARTUR WARDĘGA SJ Mateo Ricci i jego Traktat o Przyjaźni
Rozmowy duchowe
Muzyka baroku w paragwajskich redukcjach Rozmowa z Piotrem Nawrotem SDV
Upadek komunizmu Rozmowa z Jean-Yves Calvezem SJ
Gdyby tu była moja mama... Rozmowa z Ludmiłą Kosiewą
O różańcu, średniowiecznych katedrach i muzyce Bacha
Rozmowa z Wojciechem Kilarem
Świadectwa Sława, obraz czyn
BEATA ELWICH-LANKELIS Wlodzimierska Bogurodzica
ANNA WOŹNIAKOWSKA Mesjasz Handla
PRZEMYSŁAW TOBOŁA Smak pokuty
Lektury i ogłoszenia
Traktat o kontemplacji, Margery Kempe, ŻYCIE DUCHOWE • LATO 55/2008, s. 51-55
Margery (Mary) Kempe, średniowieczna angielska mistyczka, żyła w latach około 1371-1438. Była córką Johna Burnhama, burmistrza miasta Lynn, leżącego niedaleko Norwich. W 1393 roku wyszła za mąż za kupca Johna Kempe. Po urodzeniu pierwszego z czternaściorga dzieci Margery zapadła w trwającą osiem miesięcy śpiączkę. W momencie przebudzenia doznała wizji Chrystusa w purpurowym płaszczu. W 1413 roku małżonkowie Kempe złożyli przed biskupem Lincoln ślub czystości. Od tego momentu jedynym Oblubieńcem stał się dla Margery Jezus. Samotnie podejmowała wiele podróży i pielgrzymek, między innymi do Jerozolimy, Rzymu, Santiago de Compostela i Gdańska. Nosiła białą szatę, mówiła obcymi językami i miała dar łez. W latach 1432-1436 podyktowała swe dzieło, znane jako The Book of Margery Kempe -Księga Margery Kempe. Po raz pierwszy zostało ono wydane w całości dopiero w 1936 roku. To pierwsza w języku angielskim autobiografia i dziennik podróżny, w którym autorka z niezwykłą szczerością przedstawia swoje nawrócenie, pokusy oraz odbyte pielgrzymki, a także mistyczne wizje i doświadczenia oraz wiele pięknych medytacji i modlitw.
Mistyka wyłaniająca się z pism Margery Kempe oparta jest przede wszystkim na rozpamiętywaniu męki Chrystusa, pozwalającym dostrzec człowiekowi własną nędzę i nędzę całego świata. Ważne jest także porzucenie mechanicznej modlitwy i wejście na drogę kontemplacji, rozmyślania i medytacji, które prowadzić mogą do zjednoczenia z Chrystusem. Margery Kempe mówi o tym również w publikowanym poniżej Traktacie o kontemplacji1 . Po raz pierwszy został on opublikowany przez Henry'ego Pepwella w 1521 roku. Źródła wskazują jednak, że w formie drukowanej znany był już dwadzieścia lat wcześniej.
Niczym bardziej nie ucieszysz Boga niż kontemplacją
Tu zaczyna się krótki traktat o kontemplacji, podyktowany przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, a zaczerpnięty z Dzieła Margery Kempe, pustelnicy z Lynn.
Wielokrotnie wyrażała pragnienie, by oddać głowę pod topór kata dla miłości Pana naszego [Jezusa] Chrystusa.
Wtedy przemówił Pan Jezus do jej duszy:
„Dziękuję ci córko, że gotowa jesteś umrzeć dla mojej miłości; albowiem ilekroć tego pragniesz, tylekroć zyskujesz w niebie zasługę jakbyś rzeczywiście taką śmierć poniosła, choć żaden człowiek ci jej nie zadaje. Zapewniam cię w duszy twojej, że gdybym mógł znów tak cierpieć, jak cierpiałem, gotów byłbym znieść ból jeszcze większy dla twojej tylko duszy, abyś tylko nie odłączyła się ode Mnie na zawsze. Córko, niczym bardziej nie ucieszysz Boga niż kontemplacją i ciągłym rozmyślaniem o Jego miłości".
Potem zapytała ona naszego Pana Jezusa Chrystusa, jak mogłaby Go najlepiej kochać. A nasz Pan odrzekł: „Miej świadomość swojej grzeszności i rozmyślaj o mojej dobroci. Córko, choćbyś nosiła kolczugę lub włosiennicę, [...] pościła o chlebie i wodzie i odmawiała Ojcze nasz po tysiąc razy dziennie, nie ucieszysz Mnie tym tak bardzo, jak gdy trwasz w ciszy i pozwalasz Mi mówić do siebie w swojej duszy.
Córko, ofiarować wiele różańców jest rzeczą wielce dobrą i pożyteczną, ale niedoskonałą. Powiadam ci bowiem, że ci, którzy wiele poszczą i wiele pokutują, sądzą, że to jest właśnie najlepsza droga życia. [...] Ci, którzy wielu rzeczom się poświęcają, sądzą z kolei, że takie życie jest najlepsze. Ci z kolei, którzy wiele oddaj ą na jałmużnę, uważają, że właśnie ta droga jest najlepsza. A Ja często mówiłem ci, córko, że rozmyślanie, smucenie się i wzniosła kontemplacja to najlepsze życie, jakie wieść można na ziemi, i że większą zasługę mieć będziesz w niebie za jeden rok modlitwy i rozmyślania w duszy niż za sto lat modlitwy ustami. A jednak nie wierzysz Mi, bo ciągle wiele odmawiasz różańców. [...]
Córko, gdybyś wiedziała, jak słodka Mi jest twoja miłość do Mnie, nic innego byś nie czyniła, jak tylko kochała Mnie całym sercem.
Córko, jeśli chcesz być ze Mną w raju, zawsze, jak tylko możesz, rozmyślaj o Mnie i nie zapominaj o Mnie w czasie posiłku. Pamiętaj zawsze, że jestem w twoim sercu i znam każdą jego myśl, złą i dobrą.
Córko, wiele wycierpiałem dla Twojej miłości; masz więc jak najlepszy powód, by Mnie kochać, bo za wielką cenę Twoją miłość wykupiłem".
„Dobry Panie - rzekła ona - proszę Cię, nie pozwól mi mieć innej radości na ziemi niż błaganie o Twoją miłość. Sądzę bowiem, że nawet gdybym była w piekle, to jeśli mogłabym tam błagać i żebrać o Twoją miłość, jak czynię to tutaj, piekło nie złamałoby mnie, ale byłoby jakby postacią nieba. Twoja bowiem miłość oddala wszelki strach przed naszym duchowym wrogiem i wolałabym przebywać tam wedle Twojej woli i być Tobie posłuszna, niż przebywając na tym świecie, sprzeciwiać się Tobie. Tak więc, dobry Boże, niech się dzieje, jak chcesz".
Bardzo dziwiło ją, iż nasz Pan stał się człowiekiem i cierpiał tak okrutnie dla niej, będącej tak niedobrym dla Niego stworzeniem. I z wielkim łkaniem pytała Pana Jezusa, czym może najbardziej Go ucieszyć, a On odpowiadał jej duszy, mówiąc: „Córko, miej świadomość swojej grzeszności i rozmyślaj o mojej dobroci". Potem modliła się często słowami: „Panie, dla Twojej wielkiej dobroci, zmiłuj się nade mną, wielką grzesznicą, bo z pewnością nigdy nie byłam ani nie mogłabym być tak nikczemna, jak Ty jesteś dobry. Albowiem jesteś tak dobry, że nie możesz być lepszy i zdumiewające jest, jak człowiek może się od Ciebie odłączyć na wieki".
Kiedy widziała krucyfiks lub zranionego człowieka czy zwierzę albo gdy ktoś bił przy niej dziecko bądź smagał batem konia lub inne zwierzę, zdawało się jej, że widzi w nich naszego Pana, bitego i poranionego.
Im bardziej wzrastała w miłości i oddaniu, tym bardziej wzrastała też w żalu i skrusze, w uniżeniu i pokorze oraz w bojaźni naszego Pana Jezusa i w świadomości swojej niemocy. Tak więc, gdy widziała jakieś stworzenie ukarane lub okrutnie chłostane, myślała, iż za swoje nieposłuszeństwo wobec Boga to ona bardziej zasługuje na chłostę niż to stworzenie. Potem płakała nad swoim własnym grzechem i ze współczucia dla tego stworzenia.
Nasz Pan powiedział jej: „Niczym, co robisz lub mówisz, córko, nie cieszysz Boga tak, jak tym, że wierzysz w Jego miłość do ciebie. Bo jeśliby możliwe było, abym z tobą płakał, płakałbym ze współczucia, które mam ku tobie".
Nasz miłosierny Pan Jezus Chrystus pociągnął to stworzenie ku swojej miłości i ku rozważaniu Jego męki, tak że nie mogła obojętnie patrzeć na trędowatego lub innego chorego człowieka, szczególnie gdy miał na ciele rany. Płakała wtedy, jakby widziała naszego Pana Jezusa z Jego krwawiącymi ranami. Robiła tak, bo na widok chorego dusza jej porywana była do Pana Jezusa, tak że wielce żal jej było, iż nie może dla miłości Boga ucałować trędowatych, których spotykała na drodze. Było to nastawienie inne zupełnie od tego, które miała w czasach swojej młodości i powodzenia, bo wtedy ludzie tacy byli jej najbardziej wstrętni.
Nasz Pan powiedział: „Córko, w duszy swojej pragniesz, aby wielu było księży w mieście Lynn, którzy mogliby dniem i nocą służyć Mi, czcić Mnie i wielbić, i składać Mi dziękczynienie za dobroć, którą wyświadczyłem ci na ziemi. Obiecuję ci więc, że będziesz miała taką samą zasługę i nagrodę w niebie za dobrą wolę i pragnienia, jak za uczynki, których byś dokonała.
Córko, będziesz miała tak wielką zasługę i nagrodę u Mnie w niebie za twoją dobrą służbę i uczynki, jakich dokonałaś w duszy i myślach, tak jakbyś dokonała ich na zewnątrz.
Dziękuję ci też, córko, za całą dobroć, jaką masz dla wszystkich lubieżników, bo modlisz się za nich i wylewasz za nich łzy, pragnąc, bym wybawił ich z grzechów i był dla nich tak łaskawy, jak byłem dla Marii Magdaleny, aby mieli tak wiele łaski miłowania Mnie, jak miała ona; i w tej sytuacji chciałabyś, aby każdy z nich miał [choćby] dwadzieścia funtów rocznie, aby mógł Mnie kochać i wysławiać. Ta wielka dobroć, którą im na modlitwie okazujesz, bardzo Mnie cieszy. Dziękuję ci też, córko, za twą dobroć, gdy modlisz się za wszystkich Żydów, Saracenów oraz wszelkich pogan, aby doszli do wiary chrześcijańskiej, i aby moje imię było w nich wywyższone. Poza tym, dziękuję ci, córko, za twą dobroć dla wszystkich ludzi na tym świecie i wszystkich, którzy jeszcze przyjdą aż do końca świata, że pragnęłabyś być posiekaną na kawałki, jak sieka się mięso [wrzucane] do kotła, gdyby spodobało Mi się przez twoją śmierć wybawić ich od potępienia. Tak więc, córko, za tę dobrą wolę i pragnienia będziesz miała pełną zasługę i nagrodę w niebie - wierz w to i nie wątp ani przez chwilę".
Ona rzekła: „Panie, mogłabym dla Twojej miłości dać się nago powiesić na kracie, aby ludzie wyśmiewali mnie i obrzucali błotem i nieczystościami, i być tak obwożona od miasta do miasta do końca mego życia, gdyby Ci się to podobało, a niczyja dusza nie ucierpiała. Twoja wola niech się dzieje, a nie moja".
„Córko - rzekł Pan -jak często mówisz bądź myślisz: «Cześć wszystkim świętym miejscom w Jeruzalem, gdzie Chrystus cierpiał srogi ból i mękę», tak często uzyskasz odpust dla siebie i tych, dla których chcieć go będziesz, tak jakbyś była tam ciałem obecna. [...]
Taki sam odpust, jaki wcześniej otrzymałaś, potwierdzony został w dzień św. Mikołaja. Jest to odpust zupełny i przeznaczony nie tylko dla ciebie, ale dla wszystkich, którzy wierzą teraz, i tych, którzy wierzyć będą do końca świata, że Bóg cię miłuje, i dziękować będą Bogu za ciebie. Jeśli wyrzekną się grzechu i mocno postanowią nigdy do niego nie wracać, lecz bardzo żałować będą za to, co zrobili, i właściwie za to odpokutują, dostąpią takiego samego odpustu, jakiego tobie udzieliłem, i który zbiera w sobie wszystkie odpusty z Jeruzalem". [...]
W dni, gdy nie cierpiała żadnych udręk dla Pana, nie czuła się tak szczęśliwa, jak w dniach wewnętrznych udręczeń. Nasz Pan Jezus mówił jej: „Cierpliwość jest warta więcej niż czynienie cudów. Córko, bardziej Mnie cieszy [to], gdy znosisz dla Mnie urągania, drwiny, nagany, niesprawiedliwość i choroby, niż gdyby twoja głowa odcinana była po trzy razy dziennie przez lat siedem".
„Panie - mówiła ona - dla Twojej wielkiej męki miej litość nad moją małą".
Gdy była w wielkim udręczeniu, nasz Pan mówił: „Córko, chcę cię pocieszyć, bo jesteś na dobrej drodze do nieba. Tę drogę przeszedłem Ja i wszyscy moi uczniowie. Teraz już winnaś wiedzieć, jaki smutek i poniżenie cierpieć musiałem dla twojej miłości, i winnaś tym większe mieć współczucie, gdy myślisz o mojej męce".
„O mój wielki Panie - rzekła ona - tych łask powinieneś udzielać duchownym i księżom".
Nasz Pan odrzekł jej: „Nie, córko, jako że kocham najbardziej to, czego oni nie miłują, a więc poniżenie, karcenie, drwiny i urąganie od ludzi. Dlatego też nie dostępują tej łaski, bo ten, który lęka się poniżenia, nie może doskonale kochać Boga".
Tu kończy się krótki traktat pobożnej pustelnicy zwanej Margery Kempe z Lynn.
Tłumaczył Grzegorz Mielcarek
Włodzimierska Bogurodzica, Beata Elwich-Lankelis, ŻYCIE DUCHOWE • LATO 55/2008, s. 163-169
W jakim celu powstawały ikony? Odpowiadając na to pytanie, sięgnijmy do Ewangelii św. Mateusza, w której Jezus zwraca się do swoich uczniów: Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą (Mt 13, 16-17). Słowami tymi —jak sądzę —Jezus chciał podkreślić, że Jego uczniowie widzą i słyszą zapowiadanego przez proroków Boga Wcielonego. Dzięki ikonom Chrystusa i wizerunkom Maryi z Dzieciątkiem możemy w pewnym sensie doświadczać tego, co było udziałem Apostołów -widzieć Boga Wcielonego. Ikony pozwalają nam nieustająco mieć przed oczyma to, co stanowi istotę chrześcijaństwa wyrażoną przez Ojców Kościoła w słynnej formule „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem". Innymi słowy, dzięki ikonom możemy wpatrywać się we Wcielonego Boga i pierwszą istotę ludzką, która osiągnęła pełnię boskości, czyli przebóstwienie (theosiś). Ikony stanowią potwierdzenie możliwości wyrażenia rzeczywistości duchowej za pomocą wizualnych środków artystycznych. Były także narzędziem, przy użyciu którego przeciwstawiano się herezjom deformującym istotę wiary.
By sprostać stawianym przed ikoną zadaniom, sztuka chrześcijańska musiała wypracować właściwy język artystyczny. Kształtowanie się tego języka nie miało charakteru jednorazowego odkrycia, lecz trwało w czasie. Wiązało się między innymi z asymilacją pewnych form wizualnych, istniejących w sztuce przedchrześcijańskiej. Posługiwanie się niektórymi symbolami czy mitami pogańskimi stanowiło wyraz troski o nawracających się pogan, dla których symbolika biblijna była niezrozumiała. Przez pewien czas na przykład Chrystusa przedstawiano pod postacią Orfeusza, z lirą w ręku, w otoczeniu zwierząt, ponieważ „tak jak Orfeusz obłaskawiał swoją muzyką dzikie zwierzęta, zaczarowywał góry i drzewa, tak Chrystus przyciągał ludzi słowem Bożym, ujarzmiał siły natury" . Innym przykładem takiej asymilacji są wizerunki maryjne przedstawiające Matkę Bożą z Dzieciątkiem, na których układ postaci nawiązuje do egipskich wizerunków bogini Izydy trzymającej na kolanach i karmiącej swego syna Horusa. Trzeba jednak podkreślić, że integracja elementów kultury czy sztuki pogańskiej nie była wyrazem przenikania pogaństwa do chrześcijaństwa, lecz wyrazem ich chrystianizacji.
Matka Boska Eleusa
Ikoniczne przedstawienia Matki Boga, podobnie jak przedstawienia Jezusa Chrystusa, są najstarszymi i niezwykle rozpowszechnionymi wizerunkami. Bogurodzica pojawia się w ikonach noszących tytuły: Eleusa (Matka Boska Czuła), Hodegetria (Matka Boska Przewodniczka) czy Deesis (Matka Boska wstawiająca się za ludzkością u Chrystusa), ale i w przedstawieniach obrazujących Jej życie (Narodziny, Wprowadzenie do świątyni, Zwiastowanie, Zaśnięcie), jak również w ikonach Chrystusowych (w ikonie Bożego Narodzenia, Ofiarowania w świątyni, Ukrzyżowania oraz Wniebowstąpienia). Tematy ikon maryjnych mają swe źródło w Ewangeliach, apokryfach, żywotach świętych oraz pismach Ojców Kościoła. Pierwsze przedstawienia Bogurodzicy pojawiają się już w II wieku w malarstwie katakumbowym, czego przykładem jest scena Zwiastowania z rzymskich katakumb Pryscylii. Natomiast pierwsze ikony Bogurodzicy w ścisłym tego słowa znaczeniu powstały najprawdopodobniej po Soborze w Efezie (431 rok), który w odpowiedzi na herezję nestoriańską ogłosił boskość macierzyństwa Maryi i przyznał Jej imię Matki Boga (Theotokos), zapoczątkowując w ten sposób samodzielny kult Maryi. Należy zwrócić uwagę, że wszystkie ikony są chrystocentryczne, a ikony maryjne są podwójnie chrystocentryczne, „ponieważ ukazuj ą prawdziwy obraz wspólnoty z Bogiem w miłości" .
Ikona Matki Boskiej Włodzimierskiej jest ikoną bizantyńską, powstałą w epoce macedońskiej za panowania dynastii Komnenów (około 1100 roku). To jedna z wielu ikon podejmujących temat Matki Boskiej Czułej, Miłosiernej, Współczującej, który w języku greckim brzmi Eleusa. W najnowszej literaturze określenie to zastępowane jest także greckim słowem Gly-kofilusa - znaczącym „obdarzająca słodkim pocałunkiem". Włodzimier-ski wizerunek ukazuje Bogurodzicę skłaniającą głowę w stronę tulącego się do Niej Dzieciątka, które jedną ręką obejmuje Ją za szyję, drugą ściska Jej maforion - szal okrywający głowę i ramiona. Matka Boża podtrzymuje Boskiego Synka na prawym ramieniu, które wraz z dłonią tworzy niejako „tron" „dla królującego i objawiającego się światu Jezusa. Lewa ręka Matki delikatnie dotyka szaty Dzieciątka lub -jak piszą niektórzy - wskazuje na Nie gestem charakterystycznym dla przedstawień Hodegetria. Na tych ostatnich Maryja trzyma Chrystusa na lewej ręce, prawą wskazując na Syna. Trzeba jednak pamiętać, że w ikonie włodzimierskiej jedynie twarze obu postaci pozostały niezmienione przez przemalowania dokonane w Rosji w XV i XVI wieku. Według najstarszych kopii ikony pierwotnie dłonie Maryi były ułożone symetrycznie na wysokości piersi.
W tej nacechowanej delikatnością, tajemniczością, prostotą, elegancją, wdziękiem i liryzmem kompozycji uwagę zwraca subtelna dynamika. Buduje ją pewien szczegół w przedstawieniu postaci małego Jezusa. Zatrzymując wzrok u podstawy kompozycji, zobaczymy stopki Dzieciątka. Jedna z nich jest odziana w sandał, druga - bosa. Odnosi się wrażenie, że sandał właśnie zsunął się na skutek gwałtownego ruchu. Ową dynamikę wprowadza także skontrastowanie pociągłej twarzy Maryi i okrągłej twarzy Dziecka; wąskich i ściśniętych ust Matki z pełnymi ustami Syna; wąskiego, długiego nosa Najświętszej Panny i maleńkiego, szerokiego zadartego nosa Dzieciątka; Jego wypukłych, szeroko otwartych oczu i nieco przymkniętych, choć dużych oczu Matki. Oczy Maryi są spokojne i ciemne, brwi lekko uniesione, a pomiędzy nimi można dopatrzeć się zmarszczek.
Ustalenie koloru szat Maryi jest trudne i wymaga odwołania się do tradycji, zgodnie z którą Bogurodzicę przedstawia się w szatach o dwóch kolorach: niebieskim (kolor welonu) i wiśniowym lub purpurowym (barwa maforionu). Na szalu, na wysokości czoła i obu ramion, znajdują się trzy złote gwiazdy Dawida. Odzwierciedlają one mistyczne powiązanie Maryi z Trójcą Świętą. Są też symbolem dziewictwa Maryi przed, w czasie i po narodzeniu Syna Bożego. Szal zdobi również złote wykończenie -znak chwały Maryi. Maforion to nie tylko odwołanie się do wschodnio-chrześcijańskiej tradycji, ale także symbol macierzyństwa Maryi i całkowitego oddania Bogu. Kolory szat Bogurodzicy symbolizują „połączenie w osobie Maryi dziewictwa i macierzyństwa" oraz „Jej ziemskiej natury i niebieskiego powołania" . Boskie Dzieciątko odziane jest w szaty właściwe dorosłym: tunikę i płaszcz zwany himationem. Czerwona barwa stroju - symbol miłości i ofiary -jest prawie niewidoczna, znika bowiem w gęstwinie asystki - złotych nitek, barwy godności Bożej.
Warto zwrócić uwagę na obecność prawie niewidocznych, startych napisów, stanowiących jeden z podstawowych elementów plastycznego języka ikony. Po obydwu stronach głowy Najświętszej Panny znajduje się skrót greckiego napisu Meter Theu, na wysokości głowy Jezusa umieszczone są z kolei greckie litery stanowiące skrót napisu Jesus Christos.
Wieczny Syn i śmiertelna Matka
Używane jako tytuł ikony Włodzimierskiej Bogurodzicy kategorie „miłosierdzia" i „współczucia" są pojęciami teologicznymi. Można więc powiedzieć, że omawiana ikona, a także inne ikony określane tym tytułem są w pewnym sensie ilustracją pojęć teologicznych. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że żadnej ikony nie da się zredukować do poziomu bycia ilustracją. Poprzez swe zanurzenie w środowisko Boże, jakim jest Kościół, ikona uczestniczy nie tylko w fenomenie czy idei sacrum, ale i Sanctum. Innymi słowy, odsłania swą moc doprowadzania patrzącego na ikonę do stanu bycia ogarniętym przez Nieogarnione, do doświadczenia patrzących oczu Boga.
Teologiczne pojęcia „miłosierna", „współczująca" czy „współcierpią-ca" odnoszą się do więzi łączącej wcielonego, wiecznego, nieśmiertelnego Boga i Jego ziemską, śmiertelną Matkę. Ikona nazwana Eleusa nie jest zwykłym zobrazowaniem matczynej czułości, lecz przedstawieniem dwu Osób, których relacja stanowiła największy paradoks chrześcijańskiej wiary. Ikona Maryi stanowiła dowód Wcielenia Boga. Służyła jako teologiczna definicja określenia „Matka Boga". W okresie późnej starożytności podkreślała wyjątkową naturę boskiego Dziecka, które celowo przedstawiano w sposób uniemożliwiający przypisanie Mu określonego wieku, by uwypuklić fakt, że Maryja dała życie Dziecku niezwykłemu. Natomiast w średniowieczu szczególną uwagę zaczęto przywiązywać do uwydatniania dziecięcych cech Jezusa oraz ludzkiego wymiaru relacji Matki i Dziecka. Boskość Jezusa nie podlegała wątpliwości, natomiast niezwykłe było to, co składało się na ludzki wymiar Jego egzystencji. W ikonie Matki Boskiej Włodzimierskiej, tak jak w większości ikon maryjnych, istota stworzona -Maryja trzyma na rękach Stwórcę; Boga, który tronuje ponad cherubinami, obejmują ramiona ziemskiej, śmiertelnej Matki; Bóg, którego nie może pomieścić wszechświat, mieści się w łonie kobiety. Staje się dzieckiem, a więc kimś mniejszym od Kobiety, która wydaje Go na świat.
Ikona Matki Boga z Dzieciątkiem unaocznia zjednoczenie przeciwieństw, które wydają się. nie do połączenia. Egzystencja, będąca udziałem wcielonego Boga, znajduje się w totalnej opozycji do istnienia, które jest jego prawdziwym Istnieniem. Patrząc na tę ikonę, wpatrujemy się w wizerunek Boga, który uczył się, że jest człowiekiem. Przyglądamy się uważnie „Dziecku, które dojrzewało, by rozpoznać w sobie Boskie pochodzenie". Widzimy Synka - tulącego się do matczynego policzka w postawie wyrażającej „otchłań czułości i zaufania", zdającego sobie sprawę z tajemnicy tego, co się wydarza; i Matkę, która zbliżając swój policzek ku Dziecku, przejęta jest bojaźnią. Ma bowiem świadomość, że dotyka samego Boga. Zamyślone spojrzenie Maryi antycypuje czas smutku, który nadejdzie. Pomysł antycypacji umożliwia powiązanie dwu uczuć i dwu planów czasowych, co doskonale ilustrują rozważania Michała Psellusa, słynnego jedenastowiecznego, bizantyńskiego pisarza z tekstu poświęconego Ukrzyżowaniu. Maryja wypowiada w nim następujące słowa: „Wtedy swoimi ustami dotykałam twych ust słodkich jak miód i świeżych jak rosa. Wtedy spałeś na mojej piersi jak dziecko, a teraz śpisz jak martwy człowiek w moich ramionach... Kiedyś troszczyłam się o twe pieluszki, teraz o twój całun... Kiedyś nosiłam Cię skaczącego i bawiącego się na swych rękach, a teraz leżysz bez ruchu w nich niczym umarły" . Ekspresja twarzy Maryi, która zdaje się powstrzymywać łzy, odsyła nas do Pasji. W ten sposób ikona Matki Bożej Włodzimierskiej obejmuje dwa zagadnienia teologiczne: Wcielenie i Śmierć na krzyżu. Maryja jest ukazana w ikonie nie tylko jako osoba, która wcieliła w swoim życiu ideał etyczny, ale i w teologicznej roli, jaką spełnia w Boskim dziele zbawienia.
Zestawienie Dziecka, jakby domagającego się czułego pocałunku Matki, z zadumanym, wręcz melancholijnie nieobecnym spojrzeniem Maryi świadczy o Jej wtajemniczeniu w to, co ma nastąpić. Oczy Maryi patrzą w dal „bezkresnych tajemnic Boskich dróg". Skierowane są ku wydarzeniom mającym nadejść. Wpatrzone są w to, co niewyrażalne, a zarazem we własną duszę - skierowane do wewnątrz. Przywołanie czasu Ukrzyżowania sprawia, że uwaga patrzącego na ikonę Matki Boskiej Włodzimierskiej koncentruje się na dzieciństwie i śmierci Chrystusa, na uczestnictwie obydwu przedstawionych Osób w planie zbawienia.
Orędowniczka ziem ruskich
Warto na koniec przybliżyć także historię tej najbardziej czczonej i znanej na ziemiach ruskich ikony maryjnej. W 1131 roku wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem jako dar patriarchy Łukasza Chryzobergesa dla wielkiego kniazia Jurija Dołgorujiego został z Konstantynopola przeniesiony do klasztoru Dziewiczego w Wyszogrodzie niedaleko Kijowa, do siedziby książąt kijowskich. W 1155 roku Wyszogród został oddany przez Dołgorukiego synowi Andrzejowi Bogolubskiemu, który postanowił przenieść siedzibę książęcą do Rostowa. Według legendy kniaź w czasie swej podróży do Rostowa zatrzymał się na odpoczynek we Włodzimierzu. Gdy chciał wyruszyć w dalszą podróż, okazało się to niemożliwe - cudowna ikona zrobiła się bowiem tak ciężka, że konie nie mogły uciągnąć wozu. W zdarzeniu tym kniaź rozpoznał karę za grzechy i zaczął się modlić. O północy miał widzenie Matki Bożej, która przykazała mu zawieźć ikonę do Włodzimierza, a nie Rostowa, a w miejscu swego objawienia zbudować monastyr (Bogolubski Monastyr). Ikonę Matki Boskiej od tego czasu nazywano Włodzimierską. Kniaź udekorował wizerunek Marii z Dzieciątkiem sukienką ze złota, srebra oraz drogich kamieni i umieścił w soborze Zaśnięcia Matki Bożej we Włodzimierzu. W 1237 roku w czasie najazdu tatarskiego sukienka ta została jednak skradziona. W 1395 roku ikonę przeniesiono do zagrożonej najazdem Tamerlana Moskwy, nowego duchowego i politycznego centrum. 26 sierpnia tego roku mieszkańcy stolicy, wraz z metropolitą Cyprianem, wyszli z procesją na spotkanie ikony. W miejscu spotkania powstał Srietenski Monastyr, a ów dzień wszedł do kalendarza liturgicznego jako tak zwane święto spotkania Włodzimierskiej Bogurodzicy. Ikonę umieszczono na Kremlu w ikonostasie Soboru Zaśnięcia Matki Bożej, który od tego momentu zaczęto nazywać Domem Bogurodzicy. Legenda mówi również, że Tamerlanowi we śnie ukazała się Najświętsza Dziewica, nakazując mu opuszczenie ziem ruskich, co uczynił, wycofując swe wojska bez walki. Od tego momentu Matkę Boską Włodzimierską uznano za orędowniczkę wszystkich ziem ruskich, a Ruś za poświęconą Najświętszej Maryi.
O przebywającą w Moskwie ikonę niebawem upomnieli się mieszkańcy Włodzimierza, żądając jej zwrotu. Wówczas metropolita Cyprian zaproponował, by kwestię tę oddać woli Bożej. Jak mówi legenda, po całonocnych modlitwach i prośbach do Pana o wskazanie, do kogo ma należeć ikona, w świątyni znaleziono dwa wizerunki. Jeden z nich pozostał w Moskwie, drugi zabrano do Włodzimierza.
Matka Boska Włodzimierska uważana jest nie tylko za opiekunkę ziem ruskich, ale i ich władców. Tradycją stało się koronowanie ich przed ikoną Bogurodzicy na Kremlu w Soborze Uspienskim. Przed tą ikoną wybierano metropolitów i patriarchów moskiewskich, a następnie wybranych nią błogosławiono. Wizerunek Matki Boskiej Włodzimierskiej słynie cudami, do których zalicza się między innymi: zwycięstwo Dymitra Dońskiego nad Mamajem w 1380 roku; odejście wojsk chana Achmata od granic Rusi w roku 1480; zwycięstwo nad wojskami Mehmet-Gireja, który w 1591 roku próbował zdobyć Moskwę; pokonanie Polaków w okresie Wielkiej Smuty na początku XVII wieku. Od 1918 roku ikonę przechowywano w Galerii Tretiakowskiej w Moskwie. W 1999 roku wizerunek Maryi z Dzieciątkiem przeniesiono do cerkwi św. Mikołaja na Tołmaczach, należącej do Galerii, ponieważ nie przestawał przyciągać pielgrzymujących wiernych, chcących oddać cześć Włodzimierskiej Bogurodzicy.
Beata Elwich-Lankelis (ur. 1968), doktor filozofii, współpracuje z Vilniaus Dailes Akademija (Wileńską Akademią Sztuk Pięknych). Opublikowała: Ikona. Duchowość i filozofia.