JOM biblioteka IKONA
środa, 10 listopada 2010
Pokusa, Zeszyty Formacji Duchowej 18, Charakterystyki i sposoby działania szatana i demonów; Pokusy u tych, którzy postępują w dobrem
Charakterystyki i sposoby działania szatana i demonów, o. Tadeusz Hajduk SJ
W Nowym Testamencie znajdujemy różne określenia odnoszące się do istot duchowych o charakterze osobowym, będących rzeczywistościami nieprzyjaznymi człowiekowi. Studiując teksty biblijne, można zauważyć, że jedna z nich jest zawsze używana w liczbie pojedynczej, a druga zazwyczaj w liczbie mnogiej. Wyłącznie w liczbie pojedynczej mówi się o szatanie, czyli diable, używając także innych określeń charakteryzujących ten byt osobowy. Drugi termin, używany zazwyczaj w liczbie mnogiej, odnosi się do demonów, nazywanych też duchami z różnymi dodatkowymi określeniami (np. złymi, nieczystymi). Można by więc powiedzieć, że biblijny szatan jest „hersztem" królestwa zła, któremu podległe są demony.
Przyjrzymy się tym dwom rzeczywistościom szukając ich charakterystyk i sposobów działania. Myślę, że już sama analiza może być pomocna w uświadomieniu sobie sposobów działania tych osobowych sił zła - także we współczesnym świecie. A im bardziej to sobie uświadamiamy, tym skuteczniej będziemy mogli im przeciwdziałać.
O. Tadeusz Hajduk, jezuita, biblista, dyrektor Centrum Duchowości oo. Jezuitów w Częstochowie, kierownik duchowy i rekolekcjonista.
Szatan, diabeł
Hebrajskie słowo satan oznacza „oskarżyciel". W Starym Testamencie staje się on oskarżycielem ludzi w trybunale niebieskim. Jego greckim odpowiednikiem jest diabolos. Diabolos jest określeniem bardziej współczesnym niż satan, ale znajdujemy go już w Septuagincie, gdzie tłumaczy właśnie słowo satan. W Nowym Testamencie znajdujemy także termin satanas, występuje on tu jako swoisty hebraizm. Praktycznie nie można ustalić różnicy między terminem satanas a terminem diabolos. Są to imiona własne odnoszące się w Nowym Testamencie do tej samej rzeczywistości. Z jedyną różnicą, że diabolos nie jest nigdy użyty jako bezpośredni tytuł, zaś satanas jest użyty także w drugiej osobie (por. Mt 4,10; Mt 16,23; Mk 8,33). Można by zatem powiedzieć, że szatan jest hebrajskim imieniem diabła, czyli istoty, która uosabia wszelkie zło i stoi w opozycji wobec Boga. Oba te imiona znaczą „oskarżyciel", przez co pokazują, że szatan jest tym, który kusi ludzi do złego, żeby potem oskarżyć ich przed Bogiem. Nie jest więc szatan tylko mitologiczną personifikacją zła na świecie, lecz jest istniejącym bytem.
Termin satanas znajdujemy 36 razy w Nowym Testamencie, zaś diabolos 37 razy. Szatan czyli diabeł jest określany także innymi terminami i choć te występują dużo rzadziej to jednak często lepiej charakteryzują jego postać i działanie. Jest więc określany terminami: „Zły", „kusiciel", „nieprzyjaciel", „przeciwnik", „oskarżyciel", „władca tego świata", „książę demonów", „władca mocarstwa powietrza", „wąż", „smok", „Belzebub" i „Beliar". Przyjrzyjmy się nieco dokładniej tej rzeczywistości zła osobowego.
Władca tego świata
Gdybyśmy chcieli odkryć nowotestamentalne charakterystyki szatana i sposoby jego działania, możemy powiedzieć, że pierwszą jego cechą jest to, że ma on w posiadaniu królestwo zła, do którego należą też podległe mu demony. Pokazują to użyte w stosunku do niego swoiste „tytuły": „władca tego świata" (J 12,31; 14,30; 16,11), „władca złych duchów" (Mt 12,24; Mk 3,22; Łk 11,15), „władca mocarstwa powietrza" (Ef 2,2), czy też wręcz „bóg tego świata" (2 Kor 4,4). Św. Jan stwierdza wręcz, że „cały zaś świat leży w mocy Złego" (l J 5,19).
Jako władca przedstawia się także Jezusowi podczas kuszenia Go na pustyni: „pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje" (Łk 4,5-7).
Jako władca posiada on także własne „mieszkanie" (por. Ap 2,13), gdzie ma należny mu „tron" (Ap 2,13). Jego władza wiąże się również z nauczaniem. Mając własną „naukę", która jest częścią jego „głębokości" (Ap 2,24), posiada również swoją „synagogę" - miejsce przekazywania nauki (Ap 2,9; 3,9).
Mimo że szatan posiada wielką władzę na świecie, że można go nazwać władcą, to Jezus przyszedł na świat po to, aby zniszczyć jego dzieła. Dzięki zwycięstwu Jezusa nad złem - przez Jego śmierć i zmartwychwstanie - szatan został pokonany. Nie można uważać szatana za niezależnego rywala Boga. Jest on bowiem bytem skończonym, którego zła natura pozostaje całkowicie w zasięgu Bożej mocy. Chociaż szatan wciąż jeszcze działa na świecie, jego porażka będzie zupełna na końcu dziejów. Po sądzie ostatecznym zostanie przeznaczony razem ze swoimi aniołami do ognia wiecznego (Mt 25,41). Jezus powołując św. Pawła, dał mu misję, aby szedł do pogan i „otworzył im oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga" (Dz 26,18).
Kusiciel
Szatan jest nazywany „kusicielem". Określenie to wyraża sposób jego działania. Widzimy go na przykład kiedy kusi Jezusa na pustyni (Mt 4,3). Dwukrotnie szatan atakuje Jezusa słowami: „Jeśli jesteś Synem Bożym..." Pamiętamy, że po chrzcie w Jordanie Jezus usłyszał od Ojca, że jest Jego umiłowanym Synem, w którym Ojciec ma upodobanie. Widać tutaj jak diabeł kusi Jezusa, by Ten skusił Ojca, jak wystawia Go na próbę i zmusza do działania. „Kuszenie Boga polega na wystawianiu na próbę - w słowach lub uczynkach - Jego dobroci i wszechmocy. Właśnie w ten sposób szatan chciał, by Jezus rzucił się ze świątyni i aby przez to zmusił Boga do działania. Jezus przeciwstawia mu słowa Boga: «Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego»" (Pwp 6,16).' „Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu" (Łk 4,13). Ten czas to wpierw moment, kiedy szatan kusi Jezusa przez Piotra pod Cezareą Filipową. I tu można zobaczyć podobną metodę: szatan znając ludzi, do których został posłany Jezus, podsuwa Mu rozwiązania będące po ich myśli. Wykorzystuje jednego z apostołów Jezusa. Szatan kusi do pójścia na łatwiznę, do unikania tego co, trudne i wymagające. Ostateczne kuszenie to czas męki, i choć tam nigdzie nie mówi się o szatanie, to widać jak Jezus walczy z nim w Ogrójcu. Na krzyżu też znosi pokusy zejścia z krzyża, ponownie -jak na pustyni -jest kuszony szatańską interpretacją Pisma Świętego: „Arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym»" (Mt 27,41-43; por. Ps 22,9). Jest kuszony słowami z Psalmu 22 i, o dziwo, za chwilę po tym kuszeniu Jezus tym samym psalmem zaczął się modlić...
Szatan „domagał się", aby apostołów „przesiać jak pszenicę" (Łk 22,31), ale w rzeczywistości udaje mu się tylko to, że „wszedł w Judasza" (Łk 22,3; por. J 13,27), nakłaniając jego serce do decyzji, by „zdradzić" Jezusa (J 13,2).
Tak jak „w swojej chytrości" szatan „uwiódł" Ewę, tak „uwodzi" ludzi nieroztropnych przez swoje „knowania" (por. 2Kor 2,11; 11,3). Uwodząc, prowokuje również nieporządek we wspólnotach. Działa w „synach buntu" (Ef 2,2; por. Koi 3,6) i dlatego św. Paweł zachęca: „nie dawajcie miejsca diabłu" (Ef 4,27), który łatwo wchodzi w dusze opanowane przez kłamstwo i gniew (por. Ef 4,25-26).
Św. Paweł posyła Tymoteusza do Tesaloniki, „aby zbadał wiarę" tej gminy chrześcijańskiej, „czy przypadkiem nie zwiódł" ich „kusi ciel" i czy ich wcześniejszy trud przepowiadania nie okazał się daremny (ITes 3,5).
Może też szatan kusić nieroztropnych małżonków. Dlatego św. Paweł zachęca ich: „Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan" (lKor 7,5).
Na końcu czasów szatan „zwodzący całą zamieszkałą ziemię" (Ap 12,9) będzie starał się „omamić" całe narody (por. Ap 20,8). Jest on tu identyfikowany z „wężem starodawnym" z Księgi Rodzaju i eschatologicznym „smokiem", łącząc całą historię zbawienia zagrożoną przez szatana: „I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię" (12,9); „ Potem ujrzałem anioła, zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce. I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat. I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim położył, by już nie zwodził narodów" (20,1-3).
Przeciwnik
Szatan jest „przeciwnikiem" człowieka i Kościoła, z którym walczy „pałając wielkim gniewem, świadom, że mało ma czasu" (Ap 12,12). Walcząc przeciw wspólnocie chrześcijańskiej szatan próbuje „przeszkodzić" przepowiadaniu św. Pawła (I Tes 2,18) i przez swojego „wysłannika" - „oścień dla ciała" - chce zniszczyć dzieło Pawła i jego samego. Ale Paweł wykorzystał ów oścień dla swego dobra: aby go policzkował, tak żeby on nie unosił się pychą i nie wynosił zbytnio przez ogrom udzielonych mu objawień.
Diabeł ma również niektórych ludzi „wtrącić do więzienia, aby próbie zostali poddani" (Ap 2,10). Używa on rozlicznych „pułapek" i „sideł" (I Tm 3,7; 2Tm 2,26), różnych „zasadzek" (ITm 6,9), aby usidlić osoby. Jest tym, który „krąży, szukając kogo pożreć" (l P 5,8). I stąd zachęta św. Piotra: „Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!" (1P 5,9). Oczywiście można uwolnić się od jego „podstępnych żaku sów" (Ef 6,11) i zmusić do ucieczki opierając mu się tarczą wiary przeciw jego „rozżarzonym pociskom" (Ef 6,16) i biorąc do walki „miecz Ducha, to jest słowo Boże" (Ef 6,17) podobnie jak to uczynił Jezus podczas kuszenia na pustyni. Radzi też św. Jakub: „przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was" (Jk 4,7).
Jest „zabójcą od początku" (J 8,44) i prowadzi do zabijania, mając także „władzę nad śmiercią" (Hbr 2,14). Szatan może dręczyć także fizycznie, ale jak nie ma żadnej mocy nad Jezusem, tak i nie może dotknąć osób narodzonych z Boga ponieważ Ojciec pobudzony modlitwą Syna „ochrania" od jego mocy uczniów, którzy pozostają w świecie: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od Złego" (J 17,15). Pamiętający tę modlitwę Jezusa Jan odważnie napisze: „Wiemy, że każdy, kto się narodził z Boga, nie grzeszy, lecz Narodzony z Boga strzeże go, a Zły go nie dotyka" (l J 5,18).
Kiedy Jezus zobaczył „szatana spadającego z nieba jak błyskawica" (Łk 10,18), udzielił apostołom „władzy stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika" (Łk 10,19), którą sam posiadał zgodnie z zapowiedzią psalmisty: „Będziesz stąpał po wężach i żmijach, a lwa i smoka będziesz mógł podeptać" (Ps 91,13).
Szatan jest „nieprzyjacielem", który „porywa" ziarno słowa Bożego (Mk 4,15) lub przynajmniej „sieje kąkol" (Mt 13,39) pośród dobrego ziarna.
Tylko u synoptyków jest on nazywany Belzebubem, ale faryzeusze uważają, że Jezus jego mocą wyrzuca złe duchy. Natomiast tylko u Pawła określany jest imieniem Beliar (2Kor 6,15).
Ojciec kłamstwa
Istotą działania szatana jest kłamstwo. Jezus jasno mówi to Żydom: „Prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa" (J 8,44). Jego moc działa poprzez „fałszywe cuda i znaki" (2Tes 2,5; por. Mt 24,24; Mk 13,22). On wręcz się przebiera w „anioła światłości" (2Kor 11,14) i wykorzystując okazje, podejmuje „działanie z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości" (2Tes 2,10) i poprzez „oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu"
(2Tes 2,11). Szatan do dzieła zniszczenia doprowadza sztuczkami i oszustwem, nie siłą. Jest tym, który „zaślepia umysły" ludzi powodując, że Ewangelia jest dla nich ukryta i idą na zatracenie (por. 2Kor
4,3-4).
Również „dzieci diabła" (U 3,8.10) są rozpoznawalne po ich dziełach, które są też oparte na kłamstwie czy oszustwie. Szatan opanuje serce człowieka, nakłaniając go do „oszustwa", do wszelkiej „złości", czy nawet do „okłamywania" samego Ducha Świętego i Boga, jak to było w przypadku Ananiasza i Safiry (Dz 5,3-4). Do maga Elimasa mówi św. Paweł: „O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości, czyż nie zaprzestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich?" (Dz 13,10).
Demony i złe duchy
Demony oznaczają złe istoty duchowe. W greckich wierzeniach ludowych demony były istotami pośrednimi pomiędzy bóstwami i ludźmi (duchy zmarłych, zjawy czy upiory), mieszkającymi w powietrzu blisko ziemi; są one odpowiedzialne za klęski naturalne i niepowodzenia ludzkie (czyniąc ludzi chorymi czy opętanymi).
Początkowo autorzy biblijni w Starym Testamencie zakładali istnienie takich duchów, nie przypisując im szczególnego znaczenia. Jednak stopniowo wyobrażenia o nich nabierały bardziej konkretnej postaci, i już w późnym judaizmie widzi się demony jako upadłe anioły, wspólników grzechu szatana i jego pomocników. Demony zaczynają więc uchodzić za istoty nieczyste, odznaczające się pychą i rozpustą. Nękają one ludzi i próbują ich wciągnąć w zło. W tej postaci pojawiają się w tekstach nowotestamentalnych. Tu jednak ukazane są jasno jako królestwo (Mk 3,22-26) powstałe przeciw Królestwu Bożemu, manifestujące się w opętaniu.
W Nowym Testamencie termin „demon" występuje 63 razy i niemal zawsze w liczbie mnogiej. Nigdy nie jest on widziany jako duch zmarłych czy upiór. Język Nowego Testamentu jest zgodny z późnym judaizmem, gdzie demony są widziane jako istoty w opozycji do aniołów. Często w Nowym Testamencie mówi się o demonach jako duchach wrogich i mocach nadludzkich, które opanowują człowieka, powodując choroby i grzechy (w opętanych demon niszczy obraz i podobieństwo Boże człowieka). Jednak demony są wyrzucane nie magią, lecz mocą Bożą: i jedynie Jezus swoją mocą nad demonami niszczy imperium szatana.
Częste jest także użycie terminu „duch" w odniesieniu do „demona", często z dodatkowym atrybutem czy określeniem. Ewangelie synoptyczne ukazują Jezusa, który ze swoją mocą, niszczy imperium szatana. Sam Jezus podsumowuje swoją działalność: „Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień" (Łk 13,32). Jezus swoją moc wyrzucania złych duchów przekazuje też apostołom (Mt 10,1.8; Mk 3,15; 6,7 ; Łk 9,1). Czynią to zarówno oni (Mk 6,13) jak i siedemdziesięciu dwóch wysłanych przez Pana ( Łk 10,17-20), choć o przekazaniu im tej mocy ewangelie nie wspominają. Także apostołowie będą to czynili w pierwotnym Kościele (Dz 5,16; 8,7; 16,16-18; 19-12-16).
Słowem: demon
Chcąc podsumować charakterystyki i sposoby działania demonów według tekstów biblijnych, trzeba powiedzieć, że najlepiej są one oddane przez określenie „duch" rozumiane jako „demon". Najczęściej mówi się o „złych duchach" i „duchach nieczystych", ale spotykamy też inne określenia: „duch fałszu" (l J 4,6); „duch, który wróży" (Dz 16,16); „duch świata" (lKor 2,12); „duch zwodniczy" (ITm 4,1); „duch bojaźni" (2Tm 1,7); „duch niemy" (Mk 10,17); „duch niemocy" (Łk 13,11). Język Nowego Testamentu odnosi się do demonów jako do duchów wrogich i mocy ponadludzkich, podległych szatanowi, które opanowują człowieka od wewnątrz, powodując choroby („niemy"; „głuchy"; „ślepy", „kobieta zgarbiona") i grzechy. Posiadają one wiedzę ponadludzką: znają Jezusa i wiedzą jaki jest ich los: „ Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży" (Mk 1,24; por Łk 4,34). Demony „wierzą" w istnienie Boga i „drżą" przed Nim (Jk 2,19). Kult pogański wprowadza w kontakt z nimi. Mogą one także jako „duchy zwodnicze" przekazywać swoją „naukę" (ITm 4,1) i dlatego tak ważne jest rozeznawanie duchów: „nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale
badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie" (U 4,1).
Bóg jest zawsze większy
Podsumowując całość, trzeba zaakcentować, że walka trwająca pomiędzy siłami dobra i zła nie jest walką dwóch równych potęg. Bóg jest bowiem wszechmocny i wieczny; natomiast szatan - choć często wydaje się być górą-jest ograniczony przez Boga. Szatan stanowi przeciwieństwo świata Bożego. Widząc jak kusi Jezusa lub jak wykorzystuje ludzi w swoim dziele, wiemy, że występuje przeciwko dziełu Bożemu. Jednak wraz z Jezusem nadeszło królestwo Boże, a królestwo szatana uległo zniweczeniu. Jezus wiele razy spotykał się ze złymi duchami rządzonymi przez szatana, lecz Jego działalność wykazała, że Jego moc jest znacznie potężniejsza od mocy i złych sił. Jezus przekazał też uczniom moc wyrzucania złych duchów, a oni czynili to zarówno podczas Jego pobytu na ziemi, jak i w pierwotnym Kościele.
Rodzaje pokus doświadczanych przez tych, którzy postępują w dobrem, według św. Ignacego Loyoli,
O. Krzysztof Dyrek SJ
Święty Ignacy Loyola mówiąc o działaniu złego ducha w sercu człowieka, mówi także o różnej taktyce stosowanej przez niego. Inną taktykę stosuje zły duch wobec tych, którzy trwają w złu i grzechu, a jeszcze inną względem tych, którzy rozwijają się duchowo i postępują na drodze życia wewnętrznego.
Osoby postępujące w doskonałości i gorliwości, zły duch pragnie, przede wszystkim, zniechęcić i wprowadzić w ich serce zamieszanie. Czyni to na różne sposoby, w zależności od stanu wewnętrznego osoby, jej rozwoju duchowego, jej skłonności i słabości oraz w zależności od celów, jakie zły duch pragnie osiągnąć.
W oparciu o doświadczenie Ignacego i niektóre jego teksty spróbujmy przyglądnąć się pokusom doświadczanym przez osoby, które postępują w życiu i rozwoju duchowym, “wznosząc się od dobra ku lepszemu” (ĆD 315, 335) . Wierzę, że może to pomóc w lepszym zrozumieniu nas samych i rzuci więcej światła na nasze doświadczenie duchowe.
Pokusy początkujących.
W liście pisanym do pobożnej benedyktynki Teresy Rejadell z klasztoru św. Klary w Barcelonie, z 18 czerwca 1536 roku, św. Ignacy nawiązując także do swoich własnych przeżyć i doświadczeń duchowych, pisze, że zły duch wobec osób początkujących w służbie Bożej stosuje specyficzną taktykę i metodę.
Najpierw, twierdzi święty, zły duch wyolbrzymia trudności i zniechęca osobę do kroczenia obraną drogą: nie dasz rady, nie potrafisz, nie wytrwasz, to za trudne, to nie dla ciebie itd.. Sam święty doświadczał podobnych pokus. W swojej Autobiografii pisze, że wówczas, gdy u początku swego nawrócenia prowadził intensywne życie duchowe, pełne umartwień, modlitwy i rezygnacji i gdy trwanie na obranej drodze kosztowało go wiele wysiłku i trudu oraz było źródłem wielu cierpień towarzyszyła mu “myśl uparta...jak będziesz mógł znosić takie życie przez 70 lat, które masz przeżyć?” (Autobiografia 20).
Jeśli osoba upora się z tą pokusą i przezwycięży ją, to wówczas zły duch podsuwa jej następną. Postępując w swoim rozwoju duchowym, dostrzegając pewne zmiany, jakie w niej następują, osoba zaczyna się sobą cieszyć, cenić siebie bardziej niż tego jest warta. Porównuje się z innymi i uważa siebie za lepszą od nich. Święty Ignacy nazywa tę pokusę, pokusą próżnej chwały. O sobie pisze, że sam przez wiele lat musiał z nią się borykać (Autobiografia - wstęp).
Trzecią pokusą, według Ignacego, jakiej doświadczają osoby wstępujące na drogę doskonałości, jest fałszywa pokora. Osoba taka bowiem, pragnąc postąpić w pokorze i innych cnotach, nie chce mówić nikomu o swoich przeżyciach i doświadczeniach, czy dzielić się nimi z innymi. Boi się także wyrażać swoje pragnienia i realizować je, uważając, że byłoby to przeciwne pokorze. U takich osób brakuje często radości z siebie i tego, co Pan w nich czyni i działa. Przeważa w nich raczej smutek i zniechęcenie, niż radość i wdzięczność z obdarowania. Wydaje im się, że jest to pokora, ale tak naprawdę jest to fałszywa pokora, gdyż brakuje w niej stanięcia w prawdzie.
Święty Ignacy nie ogranicza się tylko do przedstawienia i opisu poszczególnych pokus, doświadczanych przez osoby rozpoczynające życie duchowe. Przedstawia także niektóre środki, które mogą być pomocne do ich zwalczania. Opierają się one na tak zwanej zasadzie “agere contra”, a więc działać przeciwnie, bliskiej ascezie ignacjańskiej.
Gdy zły duch zniechęcał Ignacego do obranej drogi, to sprzeciwiał mu się zdecydowanie odpowiadając: “o nędzniku, czy możesz mi obiecać choćby jedną godzinę życia?” (Autobiografia 20). W regułach zaś o skrupułach proponuje podobnie zdecydowaną odpowiedź: “nie ze względu na ciebie zacząłem i nie ze względu na ciebie skończę” (ĆD 351). Jako lekarstwo na walkę z próżną chwałą proponuje częste uświadamianie sobie otrzymanych darów, odnoszenie ich do Boga i wyrażanie Mu wdzięczności za to, czym nas obdarowuje (Autobiografia - wstęp). Jeśli zaś zauważamy, że zły duch pragnie nas wywyższać, to powinniśmy się upokarzać. Jeśli zaś pragnie nas upokarzać, to powinniśmy, walcząc z nim, wywyższać się i umacniać świadomością darów otrzymanych od Pana i Jego miłością oraz hojnością względem nas. Jest to najlepszy sposób walki z fałszywą pokorą.
Pokusy obecne w doświadczeniu pocieszenia.
Ignacy uważa, że zły duch może nas kusić pod pozorem dobra (ĆD 10), działać w sposób ukryty (ĆD 326) i dlatego podsuwa nam pozorne racje oraz zawiłości i subtelności czy podstępy (ĆD 329), zastawia na nas ukryte sidła oraz podsuwa nam przewrotne zamysły (ĆD 332) i zamiary (ĆD 334). Zły duch przemienia się nieraz także w anioła światłości. Podsuwa nam zatem dobre myśli, pragnienia i decyzje. Idzie też z nami w tych propozycjach, jakby nam chciał pomóc w ich realizacji. Popiera nas w nich, ale do pewnego czasu. Później nas sprowadza z naszych dobrych dróg, wszystko robiąc byśmy poszli w jego kierunku, realizowali jego cele, a nie Boże cele. Zły duch dokonuje tego stopniowo, krok po kroku, a więc powoli (ĆD 332).
W jednym z listów św. Ignacy pisze, że taktyką złego ducha jest wchodzenie w serce człowieka naszymi drzwiami, a wychodzenie swoimi . Początkowo bowiem nie przeciwstawia się on osobie, pochwala jej sposób postępowania, nie kusi jej do złego, pociąga ją do dobrych i świętych myśli. Dopiero po jakimś czasie zaczyna duszę nakłaniać, pod pozorem dobra, do czegoś nieodpowiedniego i złudnego, by odciągnąć ją od dobra lub skłonić do zła.
Taktyka ta jest widoczna w doświadczeniu przez nas pocieszenia. Ignacy przyjmuje, że to przede wszystkim Bóg czy dobry duch daje nam pocieszenie i pomaga zwalczać strapienie, które powoduje w nas zły duch. Właściwością bowiem złego ducha jest wprowadzanie w nasze serca zamieszania i niepokoju, przeszkadzając nam w przeżywaniu pocieszenia(ĆD 329). Czyni to jednak na różne sposoby.
Aby lepiej zrozumieć taktykę złego ducha, spójrzmy najpierw na dwa rodzaje pocieszeń, o jakich mówi św. Ignacy w Ćwiczeniach: pocieszenie bez przyczyny uprzedniej i z przyczyną uprzednią. Pocieszenie z przyczyną, to taki rodzaj pocieszenia, w którym coś zewnętrznego lub ktoś z zewnątrz wpływa na nasze przeżywanie i odczuwanie stanu pocieszenia. Pocieszenie zaś bez przyczyny nie jest uwarunkowane żadną przyczyną zewnętrzną. Jest ono dziełem samego tylko Boga (ĆD 330). Jest ono szczególną łaską i darem, którego Pan udziela nam raczej rzadko. Najczęściej doznajemy pocieszeń z przyczyną uprzednią. Jest to bowiem zwyczajny, a nie nadzwyczajny sposób komunikowania się Boga z człowiekiem.
Mówiąc o pocieszeniu z przyczyną, Ignacy twierdzi, że może nam ich udzielać nie tylko Pan Bóg czy dobry duch, ale także zły duch może nas pocieszać. Zły duch bowiem widząc, że łatwo go rozpoznajemy i wskutek tego jego działania w nas nie są skuteczne, zaczyna nam on sam podsuwać różne pocieszenia, jako środek i metoda walki z nami. Dobry duch i zły różnią się jednak w celu, dla którego dają nam pocieszenie. Zły duch zawsze chce nam przeszkodzić i zniszczyć dobro w nas obecne. Dobry zaś chce nam pomóc i umocnić nas (ĆD 331).
Oznacza to, że powinniśmy oceniać pocieszenie przez nas doznawane oraz rozeznawać w dobrych myślach i pragnieniach, które są nam podsuwane lub które się w nas budzą i pojawiają. Ignacy nam mówi: bądźcie ostrożni, bo nie każde dobre pragnienie i dobrą myśl podsuwa wam Pan. Nie dowierzajcie waszym dobrym pragnieniom, marzeniom i myślom. Bądźcie roztropni i rozeznający. Nie dajcie się oszukać i zwieść. Nie każde dobro musi mieć początek w Bogu.
Aby odróżnić działanie w nas dobrego lub złego ducha, św. Ignacy proponuje nam patrzenie zawsze na początek, środek i koniec naszych działań i pragnień. Inaczej mówiąc chce byśmy patrzyli na nasze motywacje, działania, pewne procesy, które się w nas dokonują i na cele, ku którym zmierzają. Gdy w nas działa dobry duch, to we wszystkim i na każdym etapie naszego pragnienia i działania (u początku, w trakcie, i na końcu), jest obecne dobro, bądź takie samo bądź jeszcze większe. Gdy zaś jakieś dobro podsuwa nam zły duch, to na którymś z tych etapów pojawia się zawsze jakiś element mniejszego dobra lub nawet zła. Jeśli owocem naszych myśli jest zło, rozproszenie, mniejsze dobro, osłabienie nas i naszych pragnień i decyzji, niepokój, zamieszanie, brak radości i wyciszenia, to może to być znakiem działania w nas i ulegania wpływom złego ducha. Poszliśmy zatem za pragnieniami i propozycjami, u początku których był diabeł (ĆD 333).
Trzeba tu dodać jeszcze jedną prawidłowość, a mianowicie tę, że zły duch, podobnie gdy nas kusi do złego, także wówczas gdy nam podsuwa dobre zamiary, dostosowuje się do każdego z nas. Podsuwając nam różne dobre myśli oraz pragnienia i pocieszając nas, najczęściej podsuwa nam ten rodzaj dobra, w którym jesteśmy szczególnie słabi, na które jesteśmy wrażliwi czy do którego jesteśmy skłonni lub przywiązani. On nas zawsze atakuje w najsłabszym punkcie, także wówczas gdy nam proponuje dobro (ĆD 327).
W swoich regułach o rozeznawaniu duchów św. Ignacy pozwala nam także dokonać pewnego rozeznania w samym doświadczeniu pocieszenia, jakiego doznają osoby postępujące od dobrego ku lepszemu (ĆD 335). Jest prawdą, że zarówno dobry jak i zły duch mogą nam dawać pocieszenie. Nie tylko jednak cel, ale także sposób ich udzielania nam jest trochę różny. Pocieszenie pochodzące od dobrego ducha niesie z sobą spokój, wyciszenie i jest bardzo delikatnie odczuwane przez nas w sferze naszych uczuć i pragnień. Nie odczuwamy przymusu do działania, a uczucia nie zaślepiają naszego myślenia oraz pozwalają nam spokojnie widzieć, myśleć i działać. Jest to jakieś słodkie, delikatne i spokojne spadanie wody na gąbkę, w którym nie ma zamieszania ani gwałtownego odczuwania. Pocieszenie zaś, w którym odczuwamy dużo pozytywnych, ale także silnych uczuć i pragnień, rodzących w nas pewne napięcia; radość zbyt silnie odczuwana; przynaglenie, sprawiające, że jesteśmy zbytnio noszeni przez nasze uczucia i przynaglani do szybkich decyzji i zmian; uczucia silnie odczuwane, nie pozwalające nam spokojnie myśleć, działać, jakby nas przymuszające do zmiany i działania, mogą być znakiem działania złego ducha. Za bardzo bowiem jest w nich obecny niepokój, jakby woda spadła na kamień, jak mówi Ignacy. Zbyt wiele występuje tu chropowatości, silnego i niespokojnego uderzania.
Ważną radę, pomocną w rozróżnieniu czy pocieszenie pochodzi od dobrego lub złego ducha, można znaleźć jeszcze w innym tekście św. Ignacego. W swojej Autobiografii (8, 19), obserwując siebie i swoje własne odczucia, stwierdza, że jeśli jakieś dobre i pocieszające myśli pochodziły od dobrego ducha, to radość, spokój, jakie mu towarzyszyły w trakcie zajmowania się nimi, trwały także i później. Pocieszenie to bowiem ma w sobie coś ze stałości i trwałości. Jeśli zaś pocieszenie pochodziło od złego ducha, to mijało ono szybko i było bardzo zmienne i niestałe. Tuż po jego ustaniu następował smutek i niezadowolenie.
Dlatego Ignacy powtarza, by rozeznawać także w pocieszeniach, jakich doznajemy, bo nie każde z nich pochodzi tylko od Boga. Twierdzi również, iż nie należy podejmować żadnych decyzji nie tylko w stanie strapienia (ĆD 318), ale także w stanie pocieszenia, zwłaszcza jeśli uczuciowość osoby jest niestała (ĆD 14). Sam zaś, gdy miał podjąć jakieś ważne decyzje lub gdy inni je podejmowali, zachęcał do spokoju, wyciszenia, nabrania pewnego dystansu uczuciowego do tego, co ktoś pragnie i odczuwa. Lubił często powtarzać i przypominać, by się przespać z tymi myślami i pragnieniami i dopiero później podejmować decyzje (Memoriale 163) .
Pokusy obecne w dobru - pozory dobra.
Święty Ignacy uważa też, że możemy być kuszeni przez złego ducha pod pozorem dobra (ĆD 10). On sam tego typu pokus nie tylko doświadczał, ale także często im ulegał, zwłaszcza u początku swego nawrócenia i przemiany. Mówiąc o pocieszeniu, zostało już trochę wspomniane o tym, że zły duch kusi nas pod pozorem dobra. Warto jednak, ze względu na problematykę tu poruszaną, do tego problemu jeszcze trochę nawiązać.
Wielkim pokutom i długim modlitwom podejmowanym przez Ignacego towarzyszyło pragnienie odpokutowania za swoją grzeszną przeszłość oraz hojność i wielkoduszność względem Boga. Brakowało mu jednak roztropności (Autobiografia 14). Konsekwencją dla niego takiej postawy było popadnięcie w chorobę i pogorszenie stanu zdrowia. Początek zatem był dobry, ale końcowy efekt gorszy lub nawet zły. U podstaw tych postaw była więc różna motywacja, niekoniecznie zawsze dobra i pochodząca od dobrego ducha. Tym bardziej gdy uwzględnimy także i to, jak mówi o sobie, że w tym czasie odczuwał wielką nienawiść do siebie samego (Autobiografia 12). Dobro więc, które pragnie realizować, jest tylko pozornym dobrem, a nie realnym i obiektywnym. Jest ono bowiem zaprawione, oprócz motywacji duchowych, także innymi motywacjami.
Ignacy doświadczał w swoim życiu duchowym wielu wizji i objawień ze strony Pana Boga (Autobiografia 29-30), ale równocześnie w tym samym czasie zły duch mu podsuwał swoje. Przez pewien okres czasu na przykład widział w ciągu dnia pewne zjawisko, podobne do węża, które dawało mu wiele pociech i napełniało go przyjemnością. Wydawało mu się, że pochodzi od Boga. Dopiero po dłuższym czasie rozpoznał, że było ono podsuwane mu przez diabła (Autobiografia 19, 31).
Gdy poświęcał długie godziny w ciągu dnia na modlitwę i pomaganie ludziom, to wieczorem czuł się bardzo zmęczony i pragnął wypocząć. I właśnie wówczas doznawał wielkich oświeceń i pociech duchowych, które nie pozwalały mu zasnąć. Szybko się zorientował, że nie pochodzą one od dobrego ducha, ale od złego (Autobiografia 26). Pisze w innym liście skierowanym do wspomnianej wyżej zakonnicy, Teresy Rejadell, że w tych właśnie momentach zły duch zachęca osoby do zatrzymywania się nad tymi myślami i przeżyciami, by pozbawić nasze ciało snu i jeszcze bardziej osłabić nas fizycznie i duchowo .
Podobnych myśli i oświeceń duchowych doświadczał wówczas, gdy zaczynał się uczyć i studiować. Twierdził nawet, że odczuwał je i były one bardziej intensywne niż podczas modlitwy i słuchania mszy świętej. Oddalały go one od studiowania i nie pozwalały mu dobrze wykorzystać czasu przeznaczonego na naukę. Wniosek św. Ignacego był ten sam, że są to pokusy pochodzące od złego ducha (Autobiografia 54-55, 82). I znowu i tutaj dobro doświadczane było tylko zewnętrzne i pozorne.
Są to przykłady pokus pochodzących od złego ducha, który przyjmuje postać anioła światłości. Kusił Ignacego pod pozorem dobra. Podsuwał mu dobre myśli, pobożne pragnienia, by go odciągnąć od większego dobra lub skusić do złego.
Pokusy obecne w doświadczeniu skrupułów.
W liście do Teresy Rejadell, który już był wcześniej wspomniany , św. Ignacy pisze, że jeśli osoba ma delikatne sumienie, to zły duch obiera jeszcze inny sposób kuszenia jej, a mianowicie chce ją jeszcze bardziej wysubtelnić i wmawia jej grzech tam, gdzie go nie ma, uchybienie tam, gdzie postępuje dobrze. Chodzi mu o to, by pogrążyć ją w udrękach sumienia. Wówczas, pisze Ignacy w Ćwiczeniach, “czuję się zaniepokojony, bo równocześnie i wątpię czy był grzech i nie wątpię. I to jest właśnie skrupuł i pokusa, którą mi podsuwa nieprzyjaciel” (ĆD 347).
Ignacy u początku swego nawrócenia sam doświadczał strasznych skrupułów (Autobiografia 22-25). Pomimo tego, że z wielką starannością i na piśmie odbył spowiedź generalną z całego życia, to jednak pojawiały się w nim wątpliwości, że może nie wyznał wszystkich grzechów i dlatego powtarzał swoje spowiedzi i wyznawał te same grzechy. Im bardziej to czynił, tym bardziej jego wątpliwości się nasilały. Były one dla niego tak ciężkie do przeżycia i znoszenia, że nachodziły go nawet myśli samobójcze. Powtarzał wówczas: “Panie, nie uczynię tego, co Ciebie obraża” (Autobiografia 24).
Ignacy jest głęboko przekonany, że z jego skrupułów wyzwolił go tylko sam Pan Bóg, okazując mu swoje wielkie miłosierdzie. Było to dla niego jakby przebudzenie ze snu (Autobiografia 25). Daje jednak także pewne wskazówki pomocne w podjeściu do tego problemu.
W regułach o skrupułach pisze, że jeśli nieprzyjaciel pragnie naszą duszę jeszcze bardziej wysubtelnić i doprowadzić do przesady, to osoba powinna działać przeciwnie i zachowywać we wszystkim słuszną miarę. Wówczas znajdzie spokój (ĆD 350). Słuszna miara jest najlepszym lekarstwem na ten stan duszy. Oznacza ona taką postawę, w której osoba pozwala Bogu, by jej sam pozwolił odczuć w jaki sposób chce, by Mu służyć. To przynosi spokój wewnętrzny.
W innym zaś numerze (ĆD 351) ostrzega i przypomina, że osobom doświadczającym i przeżywającym skrupuły zły duch podsuwa także często pokusę fałszywej pokory. Pragnie w ten sposób jeszcze bardziej zamknąć je w sobie i pogrążyć w smutku. Także i tutaj Ignacy radzi stosowanie zasady “agere contra”, działać przeciwnie, a więc otwierać się i uświadamiać sobie dary otrzymane od Pana.
W liście zaś napisanym do ojca Juana Marin, z 24 czerwca 1556 roku , pisze, że aby się uporać z problemem skrupułów: nie powinien uważać za grzech czegoś, co jasno za grzech nie uważa on i inni. Jeśli zaś coś, mu się wydaje być grzechem, to powinien tu odwołać się do zdania i osądu spowiednika, kierownika duchowego i przełożonych. Powinien bowiem głęboko wierzyć, że Bóg kieruje nim poprzez nich. Dodaje również, że gdyby miał prawdziwą pokorę i uległość, to miałby mniej problemów ze skrupułami. Są one bowiem również przejawem pychy i w niej mają swe źródło, bo osoby doświadczające problemów ze skrupułami bardziej ufają własnym osądom i własnemu zdaniu, niż zdaniu innych osób.
Widać z tych rozważań, że święty Ignacy Loyola jest dość podejrzliwy i dostrzega zło także w dobrem, którego człowiek pragnie i doświadcza. Jest on bowiem świadomy, że zły duch szuka przeróżnych sposobów, by człowieka odciągnąć od dobrej drogi. Ignacy chce jednak byśmy byli mądrzejsi i bardziej roztropni także siłą naszych upadków i błędów. Dlatego jest dla niego ważne nasze uczenie się, wyciąganie wniosków z błędów popełnionych. Powinniśmy się uczyć z doświadczeń, także z tych złych i trudnych, o których chcielibyśmy szybko zapomnieć. Refleksja nad tym, co przeżyliśmy powinna nam pomagać w przyszłości i uchronić nas od popełniania tych i innych upadków oraz grzechów (ĆD 334).
Dlatego gdy upadamy, ulegamy różnym pokusom złego ducha, zwłaszcza tym pod pozorem dobra, trzeba nam popatrzeć jeszcze raz na drogę, jaką przeszliśmy, od początku do końca. Ważne będzie uświadomienie sobie momentu, w którym zły duch zaczął nas sprowadzać na swoje drogi, w jakim momencie przekonał nas do swoich celów i czemu zaufaliśmy mu i poszliśmy za nim. Jest to uczenie się i rozumienie dróg złego ducha w nas i w naszym życiu. Z czasem możemy się przekonać, że diabeł chociaż jest bardzo inteligentny, przewrotny i wytrwały w swym działaniu, to jednak kusi nas w podobny sposób i takimi samymi drogami nas prowadzi. Diabła, który przyjmuje postać anioła światłości, możemy rozpoznać po jego “ogonie wężowym”. Zrozumienie sposobu działania złego ducha pozwoli nam ustrzec się błędów w naszej przyszłości. Najczęściej bowiem będzie on powracał do tych samych metod i działań, które sprawdziły się podczas kuszenia nas. Dzięki poznaniu i zrozumieniu metod działania złego ducha łatwiej go rozpoznamy w przyszłości i będziemy przygotowani, by odeprzeć jego ataki na nas (ĆD 334).
Dla zrozumienia i rozeznawania działania złego ducha w nas ważna jest znajomość siebie, refleksja i praca nad sobą. Są to ważne elementy metody ignacjańskiej. Kto mało wie i rozumie, ten bardzo błądzi, upada i staje się gorszym. Upadając i błądząc powinniśmy czuć nie tylko żal i pragnienie poprawy, ale powinniśmy być mądrzejsi, bardziej doświadczeni i przygotowani do stawiania oporu działaniom złego ducha w nas. Osiągnąć to możemy dzięki refleksji, modlitwie, rozeznawaniu, które nam zawsze powinny towarzyszyć.
Krzysztof Dyrek SJ
Pokusa, Zeszyty Formacji Duchowej, 18
Spis treści
Od Redakcji 7
Poszukiwania w wierze
o. Tadeusz Hajduk SJ Charakterystyki i sposoby działania szatana i demonów 11
ks. Krzysztof Wons SDS Mechanizmy pokusy 20
ks. Józef Naumowicz Czy pokusy są potrzebne? Sugestie Ojców Kościoła 27
o. Leon Knabit Walka duchowa w tradycji mnichów 34
o. Krzysztof Dyrek SJ Pokusy u tych, którzy postępują w dobrem 45
ks. Piotr Semenenko CR O sposobie spotkania się z pokusą 55
ks. Krzysztof Grzywacz Nie dopuść, abyśmy ulegli kuszeniu 60
Elżbieta Sujak Formowanie sumienia 66
o. Mieczysław Kożuch SJ Towarzyszenie duchowe a kryzys w powołaniu 73
o. Józef Innocenty Bocheński OP Wobec złych ludzi 83
ks. Andrzej Zwoliński Chrześcijaństwo a okultyzm i ezoteryzm 88
Rozmowy
Rozmowa z ks. Andrzejem Grejkowkzem Opętanie i egzorcyzm 101
Rozmowa z o. profesorem Servais Pinckaersem OP Zło i ludzka wolność 113
Rozmowa z ks. profesorem Januszem Nagórnym Pokusa kłamie 117
Szkoła modlitwy słowem Bożym
ks. Bogdan Giemza SDS Medytacja o pokusie 126
Świadectwa
o.Joseph-Marie Verlinde Pan Bóg mnie ocalił 132
Anna Paszkowska Wydobył mnie z dołu zagłady 138
ks. Jakub Szczesniak „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną" 142
o. Krzysztof Lewandowski OFMCap. Trudna lekcja 148
Redakcja
ks. Bogdan Giemza SDS ks. Łukasz Kleczka SDS
ks. Józef Pyrek SDS
ks. Andrzej Wąsko SDS
ks. Krzysztof Wons SDS (redaktor naczelny)
projekt okładki ks. Albert Potoczek SDS
korekta
Zofia Smęda
Edyta Manecka-Sztok
Za pozwoleniem władzy zakonnej
Adres Redakcji:
Zeszyty Formacji Duchowej
ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków
tel. (0-12) 269 23 97; fax (0-12) 269 23 87
e-mail: zeszyty@salwatorianie.pl
http://www.cfd.salwatorianie.pl
skład i łamanie Wydawnictwo SALWATOR
ISSN 1426-8515
© Copyright by
2002 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków
www.salwator.com
Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca -dawniej Nowa Drukarnia Wydawnicza S.A. Kraków. Zam. 115/02
Lotem Ptaka, Elizabeth Oliwkiewicz - Allen
Słowo
Tak różne ma znaczenie.
Wyraża uczucia,
czyny i marzenia.
Umie pieścić,
otuchy dodaje.
Okazuje miłość.
Żar uczuć splata,
lecz także -
może Cię zranić.
Okaleczyć srodze,
być bronią groźną
jak w bitwie oręż.
Siłę ma, moc znaczenia.
Demony niosą je
na skrzydłach za oceany.
Elizabeth Oliwkiewicz — Allen
05/22/2010
Poezja i listy z życia wzięte
Powstawały przez lata. Są to spontaniczne wiersze i listy oddające moje uczucia w różnych chwilach, kłopotach, i wydarzeniach, które towarzyszyły mi w młodych latach i dojrzałym życiu. Odzwierciedlają moje nastroje. Z natury pesymistyczne nastawienie - do optymistycznej odmiany. Nie łatwego życia ale też nie nudnego.
Po zgubieniu wzroku i odzyskaniu go, podjęłam decyzję wyciągnięcia ich na światło dzienne. Zawierają także życzenia pouczenia dla rodziców i młodego pokolenia. Chciałam pokazać, przeczytać, nabrałam odwagi i chęci do napisania czegoś więcej. Pokazać to życie, zmiany, sens jego, bo często ludzie mają te same kłopoty, spostrzeżenia problemy i radości. Ułożone w lekkim tonie i rymie, łatwo i przyjemnie sieje czyta - tak mi powiedziano. Są prawdziwe. Szkoda, by ich nikt nie przeczytał. "Niech Pani coś z tym zrobi. Zawsze komuś pomogą." Czuję że powinnam i chcę w ten sposób nauczyć lub pomóc zrozumieć życie w dzisiejszych trudnych czasach.
Jest to moja lekcja życia. Bolesna ale i radosna, szczęśliwa. Wiem że wszystko jest możliwe jeśli gorąco pragniesz. I w bliskości Boga i dobrych ludzi można życie zmienić na lepsze. Czuć się potrzebną, pożyteczną, wartościową, a jeśli komuś pomogą lub ulżą? Nie jesteś sam człowieku.
Życzę miłej lektury
Elizabeth Oliwkiewicz - Allen 2009
Spis treści
Podziękowania 3
Lotem ptaka 5
Wiersze i listy zżycia wzięte 7
Poezja i listy z życia wzięte 9
Serce 10
Gdy rzuciło Cię do innego kraju I l
Uśmiech 12
Mądrość życia 13
Wszędzie Ruch 14
Artysty wprawna ręka 16
Pragnienie 17
Poezjo 18
??? 19
Dzień dobry 20
Wytrwale 21
Moje wyjazdy 22
Szkoła angielskiego 24
Życie 25
Wdzięczna Bogu 26
Smutek i lęk 27
Słowo 28
Książka 29
Stracony "flash drive" 30
Gdy poezją głodne będą nasze chaty 31
Chcę radość 33
Wiewiórka 34
Moja ulica 36
Pamięcią sięgam 38
Ciągle chcemy 40
Lustrzane odbicie 41
Polsko Narodzie Wspaniały 42
Jak wielkim echem 45
Jak bliską była Polska 46
Katastrofa pod Smoleńskiem 47
Przypadkiem 48
On i Ona 49
Mądrość życia 50
Pamięć o Ojcu 51
Polskie pola 53
Akacja 54
Łubiny 55
Obraz jesieni 56
Pierwszy dzień jesieni 57
Przejażdżka 58
Samo Życie 59
Zło 61
Tysiąc i jeden zasad 62
Jak żyć 65
Nie każdy wie 66
Samo Życie 68
Zew krwi 70
To co było 71
W każdym okresie życia 72
Tak szybko czas płynie 73
Rodzice 74
Na dobre i złe 76
Szczęśliwa 7-ka 77
Idą Święta B. N 78
Życie nie łatwe 79
Szlachetne zdrowie 80
Złudzenie 82
Dzieci Czarnobyla 83
Noworoczne zobowiązania 2008 85
Jak Dobrze 87
Budowlani 89
W podeszłym wieku 91
Wiele się dzieje i nic 92
Kryzys 92
Niedziela 93
Założenie Rodziny 94
Spacer 95
Coś dobrego 96
Koszyczki Wielkanocne 97
W okresie Świątecznym 98
Chleb 99
Przyjaźń 100
Co w trawie piszczy 101
Miłość, poezja i życzenia 103
Dzięki Warn 105
Uczucie 106
Pierwsza miłość 107
O matce 108
Tyle mnie dzieckiem nauczono 109
Trzy kruszynki 110
Charakter 111
Siostry 112
Ciężko nam się pogodzić 113
W Restauracji 114
Nietypowe oświadczyny 115
Plotka 116
Mężczyźni wybierają 117
Prawdziwa miłość 118
Miłość 119
Z Nadzieją 120
W oczekiwaniu na miłość 121
Przyjaciółki 122
Serdeczne Życzenia 124
Niech radość i uśmiech 125
Kochana 126
Z okazji drugich urodzin127
Czteroletnia Izabela 128
Na III Urodziny Kamilki 129
Copyrights © Elizabeth Oliwkiewicz-Allen
ISBN: 978-0-9828729-0-1
Wydawnictwo DSP Publishing Chicago 2010
Skład, korekta: Przemysław Grochowski
Projekt i wykonanie okładki: Przemysław Grochowski
Duchowość singli, ŻYCIE DUCHOWE 'LATO 55/2008, Traktat o kontemplacji, Margery Kempe; Włodzimierska Bogurodzica, Beata Elwich-Lankelis
ŻYCIE DUCHOWE 'LATO 55/2008
Duchowość singli
DARIUSZ KOWALCZYK SJ Single w oczach Boga
STANISŁAW MORGALLA SJ Kosztowny wybór
JACEK PRUSAK SJ Powołanie do bycia singlem
KS. KAZIMIERZ WOLSZA Przypadek Sorena Kierkegaarda
KATARZYNA SOKOŁOWSKA O samotności bł. Natalii Tulasiewicz
ANDRZEJ K. ŁADYŻYŃSKI Razem w niestabilnych czasach
HENRYK MAJKRZAK SCJ Przyjaźń w ujęciu św. Augustyna
PAWEŁ CZAPLA Mistyka przekroczeniem iluzji samotności
MARGERY KEMPE Traktat o kontemplacji
JEAN YANIER W słabości moja siła
MARCIN PRZECISZEWSKI Kondycja Kościoła w Polsce
Duchowość Gwiczen
PETER-HANS KOLYENBACH SJ Twarzą w twarz z Jezusem
BOGUSŁAW STECZEK SJ Ignacjańska obojętność
ROMAN GRUSZCZYŃSKI Rozeznawanie duchowe w zaburzeniu psychicznym
modlitwa i życie
BŁ. KAROL DE FOUCAULD Zapominając o sobie
JÓZEF AUGUSTYN SJ Gdybyśmy się więcej modlili...
JACEK BOLEWSKI SJ Świętość ukrytego Początku
RYSZARD KEMPIAK SDB Katechizm Ewangelisty
KS. TOMASZ JELONEK Biblia w liturgii
Obrzęd zawierania ponownego małżeństwa
misyjne drogi Kościoła
JAROSŁAW DURAJ SJ Państwo Środka
ARTUR WARDĘGA SJ Mateo Ricci i jego Traktat o Przyjaźni
Rozmowy duchowe
Muzyka baroku w paragwajskich redukcjach Rozmowa z Piotrem Nawrotem SDV
Upadek komunizmu Rozmowa z Jean-Yves Calvezem SJ
Gdyby tu była moja mama... Rozmowa z Ludmiłą Kosiewą
O różańcu, średniowiecznych katedrach i muzyce Bacha
Rozmowa z Wojciechem Kilarem
Świadectwa Sława, obraz czyn
BEATA ELWICH-LANKELIS Wlodzimierska Bogurodzica
ANNA WOŹNIAKOWSKA Mesjasz Handla
PRZEMYSŁAW TOBOŁA Smak pokuty
Lektury i ogłoszenia
Traktat o kontemplacji, Margery Kempe, ŻYCIE DUCHOWE • LATO 55/2008, s. 51-55
Margery (Mary) Kempe, średniowieczna angielska mistyczka, żyła w latach około 1371-1438. Była córką Johna Burnhama, burmistrza miasta Lynn, leżącego niedaleko Norwich. W 1393 roku wyszła za mąż za kupca Johna Kempe. Po urodzeniu pierwszego z czternaściorga dzieci Margery zapadła w trwającą osiem miesięcy śpiączkę. W momencie przebudzenia doznała wizji Chrystusa w purpurowym płaszczu. W 1413 roku małżonkowie Kempe złożyli przed biskupem Lincoln ślub czystości. Od tego momentu jedynym Oblubieńcem stał się dla Margery Jezus. Samotnie podejmowała wiele podróży i pielgrzymek, między innymi do Jerozolimy, Rzymu, Santiago de Compostela i Gdańska. Nosiła białą szatę, mówiła obcymi językami i miała dar łez. W latach 1432-1436 podyktowała swe dzieło, znane jako The Book of Margery Kempe -Księga Margery Kempe. Po raz pierwszy zostało ono wydane w całości dopiero w 1936 roku. To pierwsza w języku angielskim autobiografia i dziennik podróżny, w którym autorka z niezwykłą szczerością przedstawia swoje nawrócenie, pokusy oraz odbyte pielgrzymki, a także mistyczne wizje i doświadczenia oraz wiele pięknych medytacji i modlitw.
Mistyka wyłaniająca się z pism Margery Kempe oparta jest przede wszystkim na rozpamiętywaniu męki Chrystusa, pozwalającym dostrzec człowiekowi własną nędzę i nędzę całego świata. Ważne jest także porzucenie mechanicznej modlitwy i wejście na drogę kontemplacji, rozmyślania i medytacji, które prowadzić mogą do zjednoczenia z Chrystusem. Margery Kempe mówi o tym również w publikowanym poniżej Traktacie o kontemplacji1 . Po raz pierwszy został on opublikowany przez Henry'ego Pepwella w 1521 roku. Źródła wskazują jednak, że w formie drukowanej znany był już dwadzieścia lat wcześniej.
Niczym bardziej nie ucieszysz Boga niż kontemplacją
Tu zaczyna się krótki traktat o kontemplacji, podyktowany przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, a zaczerpnięty z Dzieła Margery Kempe, pustelnicy z Lynn.
Wielokrotnie wyrażała pragnienie, by oddać głowę pod topór kata dla miłości Pana naszego [Jezusa] Chrystusa.
Wtedy przemówił Pan Jezus do jej duszy:
„Dziękuję ci córko, że gotowa jesteś umrzeć dla mojej miłości; albowiem ilekroć tego pragniesz, tylekroć zyskujesz w niebie zasługę jakbyś rzeczywiście taką śmierć poniosła, choć żaden człowiek ci jej nie zadaje. Zapewniam cię w duszy twojej, że gdybym mógł znów tak cierpieć, jak cierpiałem, gotów byłbym znieść ból jeszcze większy dla twojej tylko duszy, abyś tylko nie odłączyła się ode Mnie na zawsze. Córko, niczym bardziej nie ucieszysz Boga niż kontemplacją i ciągłym rozmyślaniem o Jego miłości".
Potem zapytała ona naszego Pana Jezusa Chrystusa, jak mogłaby Go najlepiej kochać. A nasz Pan odrzekł: „Miej świadomość swojej grzeszności i rozmyślaj o mojej dobroci. Córko, choćbyś nosiła kolczugę lub włosiennicę, [...] pościła o chlebie i wodzie i odmawiała Ojcze nasz po tysiąc razy dziennie, nie ucieszysz Mnie tym tak bardzo, jak gdy trwasz w ciszy i pozwalasz Mi mówić do siebie w swojej duszy.
Córko, ofiarować wiele różańców jest rzeczą wielce dobrą i pożyteczną, ale niedoskonałą. Powiadam ci bowiem, że ci, którzy wiele poszczą i wiele pokutują, sądzą, że to jest właśnie najlepsza droga życia. [...] Ci, którzy wielu rzeczom się poświęcają, sądzą z kolei, że takie życie jest najlepsze. Ci z kolei, którzy wiele oddaj ą na jałmużnę, uważają, że właśnie ta droga jest najlepsza. A Ja często mówiłem ci, córko, że rozmyślanie, smucenie się i wzniosła kontemplacja to najlepsze życie, jakie wieść można na ziemi, i że większą zasługę mieć będziesz w niebie za jeden rok modlitwy i rozmyślania w duszy niż za sto lat modlitwy ustami. A jednak nie wierzysz Mi, bo ciągle wiele odmawiasz różańców. [...]
Córko, gdybyś wiedziała, jak słodka Mi jest twoja miłość do Mnie, nic innego byś nie czyniła, jak tylko kochała Mnie całym sercem.
Córko, jeśli chcesz być ze Mną w raju, zawsze, jak tylko możesz, rozmyślaj o Mnie i nie zapominaj o Mnie w czasie posiłku. Pamiętaj zawsze, że jestem w twoim sercu i znam każdą jego myśl, złą i dobrą.
Córko, wiele wycierpiałem dla Twojej miłości; masz więc jak najlepszy powód, by Mnie kochać, bo za wielką cenę Twoją miłość wykupiłem".
„Dobry Panie - rzekła ona - proszę Cię, nie pozwól mi mieć innej radości na ziemi niż błaganie o Twoją miłość. Sądzę bowiem, że nawet gdybym była w piekle, to jeśli mogłabym tam błagać i żebrać o Twoją miłość, jak czynię to tutaj, piekło nie złamałoby mnie, ale byłoby jakby postacią nieba. Twoja bowiem miłość oddala wszelki strach przed naszym duchowym wrogiem i wolałabym przebywać tam wedle Twojej woli i być Tobie posłuszna, niż przebywając na tym świecie, sprzeciwiać się Tobie. Tak więc, dobry Boże, niech się dzieje, jak chcesz".
Bardzo dziwiło ją, iż nasz Pan stał się człowiekiem i cierpiał tak okrutnie dla niej, będącej tak niedobrym dla Niego stworzeniem. I z wielkim łkaniem pytała Pana Jezusa, czym może najbardziej Go ucieszyć, a On odpowiadał jej duszy, mówiąc: „Córko, miej świadomość swojej grzeszności i rozmyślaj o mojej dobroci". Potem modliła się często słowami: „Panie, dla Twojej wielkiej dobroci, zmiłuj się nade mną, wielką grzesznicą, bo z pewnością nigdy nie byłam ani nie mogłabym być tak nikczemna, jak Ty jesteś dobry. Albowiem jesteś tak dobry, że nie możesz być lepszy i zdumiewające jest, jak człowiek może się od Ciebie odłączyć na wieki".
Kiedy widziała krucyfiks lub zranionego człowieka czy zwierzę albo gdy ktoś bił przy niej dziecko bądź smagał batem konia lub inne zwierzę, zdawało się jej, że widzi w nich naszego Pana, bitego i poranionego.
Im bardziej wzrastała w miłości i oddaniu, tym bardziej wzrastała też w żalu i skrusze, w uniżeniu i pokorze oraz w bojaźni naszego Pana Jezusa i w świadomości swojej niemocy. Tak więc, gdy widziała jakieś stworzenie ukarane lub okrutnie chłostane, myślała, iż za swoje nieposłuszeństwo wobec Boga to ona bardziej zasługuje na chłostę niż to stworzenie. Potem płakała nad swoim własnym grzechem i ze współczucia dla tego stworzenia.
Nasz Pan powiedział jej: „Niczym, co robisz lub mówisz, córko, nie cieszysz Boga tak, jak tym, że wierzysz w Jego miłość do ciebie. Bo jeśliby możliwe było, abym z tobą płakał, płakałbym ze współczucia, które mam ku tobie".
Nasz miłosierny Pan Jezus Chrystus pociągnął to stworzenie ku swojej miłości i ku rozważaniu Jego męki, tak że nie mogła obojętnie patrzeć na trędowatego lub innego chorego człowieka, szczególnie gdy miał na ciele rany. Płakała wtedy, jakby widziała naszego Pana Jezusa z Jego krwawiącymi ranami. Robiła tak, bo na widok chorego dusza jej porywana była do Pana Jezusa, tak że wielce żal jej było, iż nie może dla miłości Boga ucałować trędowatych, których spotykała na drodze. Było to nastawienie inne zupełnie od tego, które miała w czasach swojej młodości i powodzenia, bo wtedy ludzie tacy byli jej najbardziej wstrętni.
Nasz Pan powiedział: „Córko, w duszy swojej pragniesz, aby wielu było księży w mieście Lynn, którzy mogliby dniem i nocą służyć Mi, czcić Mnie i wielbić, i składać Mi dziękczynienie za dobroć, którą wyświadczyłem ci na ziemi. Obiecuję ci więc, że będziesz miała taką samą zasługę i nagrodę w niebie za dobrą wolę i pragnienia, jak za uczynki, których byś dokonała.
Córko, będziesz miała tak wielką zasługę i nagrodę u Mnie w niebie za twoją dobrą służbę i uczynki, jakich dokonałaś w duszy i myślach, tak jakbyś dokonała ich na zewnątrz.
Dziękuję ci też, córko, za całą dobroć, jaką masz dla wszystkich lubieżników, bo modlisz się za nich i wylewasz za nich łzy, pragnąc, bym wybawił ich z grzechów i był dla nich tak łaskawy, jak byłem dla Marii Magdaleny, aby mieli tak wiele łaski miłowania Mnie, jak miała ona; i w tej sytuacji chciałabyś, aby każdy z nich miał [choćby] dwadzieścia funtów rocznie, aby mógł Mnie kochać i wysławiać. Ta wielka dobroć, którą im na modlitwie okazujesz, bardzo Mnie cieszy. Dziękuję ci też, córko, za twą dobroć, gdy modlisz się za wszystkich Żydów, Saracenów oraz wszelkich pogan, aby doszli do wiary chrześcijańskiej, i aby moje imię było w nich wywyższone. Poza tym, dziękuję ci, córko, za twą dobroć dla wszystkich ludzi na tym świecie i wszystkich, którzy jeszcze przyjdą aż do końca świata, że pragnęłabyś być posiekaną na kawałki, jak sieka się mięso [wrzucane] do kotła, gdyby spodobało Mi się przez twoją śmierć wybawić ich od potępienia. Tak więc, córko, za tę dobrą wolę i pragnienia będziesz miała pełną zasługę i nagrodę w niebie - wierz w to i nie wątp ani przez chwilę".
Ona rzekła: „Panie, mogłabym dla Twojej miłości dać się nago powiesić na kracie, aby ludzie wyśmiewali mnie i obrzucali błotem i nieczystościami, i być tak obwożona od miasta do miasta do końca mego życia, gdyby Ci się to podobało, a niczyja dusza nie ucierpiała. Twoja wola niech się dzieje, a nie moja".
„Córko - rzekł Pan -jak często mówisz bądź myślisz: «Cześć wszystkim świętym miejscom w Jeruzalem, gdzie Chrystus cierpiał srogi ból i mękę», tak często uzyskasz odpust dla siebie i tych, dla których chcieć go będziesz, tak jakbyś była tam ciałem obecna. [...]
Taki sam odpust, jaki wcześniej otrzymałaś, potwierdzony został w dzień św. Mikołaja. Jest to odpust zupełny i przeznaczony nie tylko dla ciebie, ale dla wszystkich, którzy wierzą teraz, i tych, którzy wierzyć będą do końca świata, że Bóg cię miłuje, i dziękować będą Bogu za ciebie. Jeśli wyrzekną się grzechu i mocno postanowią nigdy do niego nie wracać, lecz bardzo żałować będą za to, co zrobili, i właściwie za to odpokutują, dostąpią takiego samego odpustu, jakiego tobie udzieliłem, i który zbiera w sobie wszystkie odpusty z Jeruzalem". [...]
W dni, gdy nie cierpiała żadnych udręk dla Pana, nie czuła się tak szczęśliwa, jak w dniach wewnętrznych udręczeń. Nasz Pan Jezus mówił jej: „Cierpliwość jest warta więcej niż czynienie cudów. Córko, bardziej Mnie cieszy [to], gdy znosisz dla Mnie urągania, drwiny, nagany, niesprawiedliwość i choroby, niż gdyby twoja głowa odcinana była po trzy razy dziennie przez lat siedem".
„Panie - mówiła ona - dla Twojej wielkiej męki miej litość nad moją małą".
Gdy była w wielkim udręczeniu, nasz Pan mówił: „Córko, chcę cię pocieszyć, bo jesteś na dobrej drodze do nieba. Tę drogę przeszedłem Ja i wszyscy moi uczniowie. Teraz już winnaś wiedzieć, jaki smutek i poniżenie cierpieć musiałem dla twojej miłości, i winnaś tym większe mieć współczucie, gdy myślisz o mojej męce".
„O mój wielki Panie - rzekła ona - tych łask powinieneś udzielać duchownym i księżom".
Nasz Pan odrzekł jej: „Nie, córko, jako że kocham najbardziej to, czego oni nie miłują, a więc poniżenie, karcenie, drwiny i urąganie od ludzi. Dlatego też nie dostępują tej łaski, bo ten, który lęka się poniżenia, nie może doskonale kochać Boga".
Tu kończy się krótki traktat pobożnej pustelnicy zwanej Margery Kempe z Lynn.
Tłumaczył Grzegorz Mielcarek
Włodzimierska Bogurodzica, Beata Elwich-Lankelis, ŻYCIE DUCHOWE • LATO 55/2008, s. 163-169
W jakim celu powstawały ikony? Odpowiadając na to pytanie, sięgnijmy do Ewangelii św. Mateusza, w której Jezus zwraca się do swoich uczniów: Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą (Mt 13, 16-17). Słowami tymi —jak sądzę —Jezus chciał podkreślić, że Jego uczniowie widzą i słyszą zapowiadanego przez proroków Boga Wcielonego. Dzięki ikonom Chrystusa i wizerunkom Maryi z Dzieciątkiem możemy w pewnym sensie doświadczać tego, co było udziałem Apostołów -widzieć Boga Wcielonego. Ikony pozwalają nam nieustająco mieć przed oczyma to, co stanowi istotę chrześcijaństwa wyrażoną przez Ojców Kościoła w słynnej formule „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem". Innymi słowy, dzięki ikonom możemy wpatrywać się we Wcielonego Boga i pierwszą istotę ludzką, która osiągnęła pełnię boskości, czyli przebóstwienie (theosiś). Ikony stanowią potwierdzenie możliwości wyrażenia rzeczywistości duchowej za pomocą wizualnych środków artystycznych. Były także narzędziem, przy użyciu którego przeciwstawiano się herezjom deformującym istotę wiary.
By sprostać stawianym przed ikoną zadaniom, sztuka chrześcijańska musiała wypracować właściwy język artystyczny. Kształtowanie się tego języka nie miało charakteru jednorazowego odkrycia, lecz trwało w czasie. Wiązało się między innymi z asymilacją pewnych form wizualnych, istniejących w sztuce przedchrześcijańskiej. Posługiwanie się niektórymi symbolami czy mitami pogańskimi stanowiło wyraz troski o nawracających się pogan, dla których symbolika biblijna była niezrozumiała. Przez pewien czas na przykład Chrystusa przedstawiano pod postacią Orfeusza, z lirą w ręku, w otoczeniu zwierząt, ponieważ „tak jak Orfeusz obłaskawiał swoją muzyką dzikie zwierzęta, zaczarowywał góry i drzewa, tak Chrystus przyciągał ludzi słowem Bożym, ujarzmiał siły natury" . Innym przykładem takiej asymilacji są wizerunki maryjne przedstawiające Matkę Bożą z Dzieciątkiem, na których układ postaci nawiązuje do egipskich wizerunków bogini Izydy trzymającej na kolanach i karmiącej swego syna Horusa. Trzeba jednak podkreślić, że integracja elementów kultury czy sztuki pogańskiej nie była wyrazem przenikania pogaństwa do chrześcijaństwa, lecz wyrazem ich chrystianizacji.
Matka Boska Eleusa
Ikoniczne przedstawienia Matki Boga, podobnie jak przedstawienia Jezusa Chrystusa, są najstarszymi i niezwykle rozpowszechnionymi wizerunkami. Bogurodzica pojawia się w ikonach noszących tytuły: Eleusa (Matka Boska Czuła), Hodegetria (Matka Boska Przewodniczka) czy Deesis (Matka Boska wstawiająca się za ludzkością u Chrystusa), ale i w przedstawieniach obrazujących Jej życie (Narodziny, Wprowadzenie do świątyni, Zwiastowanie, Zaśnięcie), jak również w ikonach Chrystusowych (w ikonie Bożego Narodzenia, Ofiarowania w świątyni, Ukrzyżowania oraz Wniebowstąpienia). Tematy ikon maryjnych mają swe źródło w Ewangeliach, apokryfach, żywotach świętych oraz pismach Ojców Kościoła. Pierwsze przedstawienia Bogurodzicy pojawiają się już w II wieku w malarstwie katakumbowym, czego przykładem jest scena Zwiastowania z rzymskich katakumb Pryscylii. Natomiast pierwsze ikony Bogurodzicy w ścisłym tego słowa znaczeniu powstały najprawdopodobniej po Soborze w Efezie (431 rok), który w odpowiedzi na herezję nestoriańską ogłosił boskość macierzyństwa Maryi i przyznał Jej imię Matki Boga (Theotokos), zapoczątkowując w ten sposób samodzielny kult Maryi. Należy zwrócić uwagę, że wszystkie ikony są chrystocentryczne, a ikony maryjne są podwójnie chrystocentryczne, „ponieważ ukazuj ą prawdziwy obraz wspólnoty z Bogiem w miłości" .
Ikona Matki Boskiej Włodzimierskiej jest ikoną bizantyńską, powstałą w epoce macedońskiej za panowania dynastii Komnenów (około 1100 roku). To jedna z wielu ikon podejmujących temat Matki Boskiej Czułej, Miłosiernej, Współczującej, który w języku greckim brzmi Eleusa. W najnowszej literaturze określenie to zastępowane jest także greckim słowem Gly-kofilusa - znaczącym „obdarzająca słodkim pocałunkiem". Włodzimier-ski wizerunek ukazuje Bogurodzicę skłaniającą głowę w stronę tulącego się do Niej Dzieciątka, które jedną ręką obejmuje Ją za szyję, drugą ściska Jej maforion - szal okrywający głowę i ramiona. Matka Boża podtrzymuje Boskiego Synka na prawym ramieniu, które wraz z dłonią tworzy niejako „tron" „dla królującego i objawiającego się światu Jezusa. Lewa ręka Matki delikatnie dotyka szaty Dzieciątka lub -jak piszą niektórzy - wskazuje na Nie gestem charakterystycznym dla przedstawień Hodegetria. Na tych ostatnich Maryja trzyma Chrystusa na lewej ręce, prawą wskazując na Syna. Trzeba jednak pamiętać, że w ikonie włodzimierskiej jedynie twarze obu postaci pozostały niezmienione przez przemalowania dokonane w Rosji w XV i XVI wieku. Według najstarszych kopii ikony pierwotnie dłonie Maryi były ułożone symetrycznie na wysokości piersi.
W tej nacechowanej delikatnością, tajemniczością, prostotą, elegancją, wdziękiem i liryzmem kompozycji uwagę zwraca subtelna dynamika. Buduje ją pewien szczegół w przedstawieniu postaci małego Jezusa. Zatrzymując wzrok u podstawy kompozycji, zobaczymy stopki Dzieciątka. Jedna z nich jest odziana w sandał, druga - bosa. Odnosi się wrażenie, że sandał właśnie zsunął się na skutek gwałtownego ruchu. Ową dynamikę wprowadza także skontrastowanie pociągłej twarzy Maryi i okrągłej twarzy Dziecka; wąskich i ściśniętych ust Matki z pełnymi ustami Syna; wąskiego, długiego nosa Najświętszej Panny i maleńkiego, szerokiego zadartego nosa Dzieciątka; Jego wypukłych, szeroko otwartych oczu i nieco przymkniętych, choć dużych oczu Matki. Oczy Maryi są spokojne i ciemne, brwi lekko uniesione, a pomiędzy nimi można dopatrzeć się zmarszczek.
Ustalenie koloru szat Maryi jest trudne i wymaga odwołania się do tradycji, zgodnie z którą Bogurodzicę przedstawia się w szatach o dwóch kolorach: niebieskim (kolor welonu) i wiśniowym lub purpurowym (barwa maforionu). Na szalu, na wysokości czoła i obu ramion, znajdują się trzy złote gwiazdy Dawida. Odzwierciedlają one mistyczne powiązanie Maryi z Trójcą Świętą. Są też symbolem dziewictwa Maryi przed, w czasie i po narodzeniu Syna Bożego. Szal zdobi również złote wykończenie -znak chwały Maryi. Maforion to nie tylko odwołanie się do wschodnio-chrześcijańskiej tradycji, ale także symbol macierzyństwa Maryi i całkowitego oddania Bogu. Kolory szat Bogurodzicy symbolizują „połączenie w osobie Maryi dziewictwa i macierzyństwa" oraz „Jej ziemskiej natury i niebieskiego powołania" . Boskie Dzieciątko odziane jest w szaty właściwe dorosłym: tunikę i płaszcz zwany himationem. Czerwona barwa stroju - symbol miłości i ofiary -jest prawie niewidoczna, znika bowiem w gęstwinie asystki - złotych nitek, barwy godności Bożej.
Warto zwrócić uwagę na obecność prawie niewidocznych, startych napisów, stanowiących jeden z podstawowych elementów plastycznego języka ikony. Po obydwu stronach głowy Najświętszej Panny znajduje się skrót greckiego napisu Meter Theu, na wysokości głowy Jezusa umieszczone są z kolei greckie litery stanowiące skrót napisu Jesus Christos.
Wieczny Syn i śmiertelna Matka
Używane jako tytuł ikony Włodzimierskiej Bogurodzicy kategorie „miłosierdzia" i „współczucia" są pojęciami teologicznymi. Można więc powiedzieć, że omawiana ikona, a także inne ikony określane tym tytułem są w pewnym sensie ilustracją pojęć teologicznych. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że żadnej ikony nie da się zredukować do poziomu bycia ilustracją. Poprzez swe zanurzenie w środowisko Boże, jakim jest Kościół, ikona uczestniczy nie tylko w fenomenie czy idei sacrum, ale i Sanctum. Innymi słowy, odsłania swą moc doprowadzania patrzącego na ikonę do stanu bycia ogarniętym przez Nieogarnione, do doświadczenia patrzących oczu Boga.
Teologiczne pojęcia „miłosierna", „współczująca" czy „współcierpią-ca" odnoszą się do więzi łączącej wcielonego, wiecznego, nieśmiertelnego Boga i Jego ziemską, śmiertelną Matkę. Ikona nazwana Eleusa nie jest zwykłym zobrazowaniem matczynej czułości, lecz przedstawieniem dwu Osób, których relacja stanowiła największy paradoks chrześcijańskiej wiary. Ikona Maryi stanowiła dowód Wcielenia Boga. Służyła jako teologiczna definicja określenia „Matka Boga". W okresie późnej starożytności podkreślała wyjątkową naturę boskiego Dziecka, które celowo przedstawiano w sposób uniemożliwiający przypisanie Mu określonego wieku, by uwypuklić fakt, że Maryja dała życie Dziecku niezwykłemu. Natomiast w średniowieczu szczególną uwagę zaczęto przywiązywać do uwydatniania dziecięcych cech Jezusa oraz ludzkiego wymiaru relacji Matki i Dziecka. Boskość Jezusa nie podlegała wątpliwości, natomiast niezwykłe było to, co składało się na ludzki wymiar Jego egzystencji. W ikonie Matki Boskiej Włodzimierskiej, tak jak w większości ikon maryjnych, istota stworzona -Maryja trzyma na rękach Stwórcę; Boga, który tronuje ponad cherubinami, obejmują ramiona ziemskiej, śmiertelnej Matki; Bóg, którego nie może pomieścić wszechświat, mieści się w łonie kobiety. Staje się dzieckiem, a więc kimś mniejszym od Kobiety, która wydaje Go na świat.
Ikona Matki Boga z Dzieciątkiem unaocznia zjednoczenie przeciwieństw, które wydają się. nie do połączenia. Egzystencja, będąca udziałem wcielonego Boga, znajduje się w totalnej opozycji do istnienia, które jest jego prawdziwym Istnieniem. Patrząc na tę ikonę, wpatrujemy się w wizerunek Boga, który uczył się, że jest człowiekiem. Przyglądamy się uważnie „Dziecku, które dojrzewało, by rozpoznać w sobie Boskie pochodzenie". Widzimy Synka - tulącego się do matczynego policzka w postawie wyrażającej „otchłań czułości i zaufania", zdającego sobie sprawę z tajemnicy tego, co się wydarza; i Matkę, która zbliżając swój policzek ku Dziecku, przejęta jest bojaźnią. Ma bowiem świadomość, że dotyka samego Boga. Zamyślone spojrzenie Maryi antycypuje czas smutku, który nadejdzie. Pomysł antycypacji umożliwia powiązanie dwu uczuć i dwu planów czasowych, co doskonale ilustrują rozważania Michała Psellusa, słynnego jedenastowiecznego, bizantyńskiego pisarza z tekstu poświęconego Ukrzyżowaniu. Maryja wypowiada w nim następujące słowa: „Wtedy swoimi ustami dotykałam twych ust słodkich jak miód i świeżych jak rosa. Wtedy spałeś na mojej piersi jak dziecko, a teraz śpisz jak martwy człowiek w moich ramionach... Kiedyś troszczyłam się o twe pieluszki, teraz o twój całun... Kiedyś nosiłam Cię skaczącego i bawiącego się na swych rękach, a teraz leżysz bez ruchu w nich niczym umarły" . Ekspresja twarzy Maryi, która zdaje się powstrzymywać łzy, odsyła nas do Pasji. W ten sposób ikona Matki Bożej Włodzimierskiej obejmuje dwa zagadnienia teologiczne: Wcielenie i Śmierć na krzyżu. Maryja jest ukazana w ikonie nie tylko jako osoba, która wcieliła w swoim życiu ideał etyczny, ale i w teologicznej roli, jaką spełnia w Boskim dziele zbawienia.
Zestawienie Dziecka, jakby domagającego się czułego pocałunku Matki, z zadumanym, wręcz melancholijnie nieobecnym spojrzeniem Maryi świadczy o Jej wtajemniczeniu w to, co ma nastąpić. Oczy Maryi patrzą w dal „bezkresnych tajemnic Boskich dróg". Skierowane są ku wydarzeniom mającym nadejść. Wpatrzone są w to, co niewyrażalne, a zarazem we własną duszę - skierowane do wewnątrz. Przywołanie czasu Ukrzyżowania sprawia, że uwaga patrzącego na ikonę Matki Boskiej Włodzimierskiej koncentruje się na dzieciństwie i śmierci Chrystusa, na uczestnictwie obydwu przedstawionych Osób w planie zbawienia.
Orędowniczka ziem ruskich
Warto na koniec przybliżyć także historię tej najbardziej czczonej i znanej na ziemiach ruskich ikony maryjnej. W 1131 roku wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem jako dar patriarchy Łukasza Chryzobergesa dla wielkiego kniazia Jurija Dołgorujiego został z Konstantynopola przeniesiony do klasztoru Dziewiczego w Wyszogrodzie niedaleko Kijowa, do siedziby książąt kijowskich. W 1155 roku Wyszogród został oddany przez Dołgorukiego synowi Andrzejowi Bogolubskiemu, który postanowił przenieść siedzibę książęcą do Rostowa. Według legendy kniaź w czasie swej podróży do Rostowa zatrzymał się na odpoczynek we Włodzimierzu. Gdy chciał wyruszyć w dalszą podróż, okazało się to niemożliwe - cudowna ikona zrobiła się bowiem tak ciężka, że konie nie mogły uciągnąć wozu. W zdarzeniu tym kniaź rozpoznał karę za grzechy i zaczął się modlić. O północy miał widzenie Matki Bożej, która przykazała mu zawieźć ikonę do Włodzimierza, a nie Rostowa, a w miejscu swego objawienia zbudować monastyr (Bogolubski Monastyr). Ikonę Matki Boskiej od tego czasu nazywano Włodzimierską. Kniaź udekorował wizerunek Marii z Dzieciątkiem sukienką ze złota, srebra oraz drogich kamieni i umieścił w soborze Zaśnięcia Matki Bożej we Włodzimierzu. W 1237 roku w czasie najazdu tatarskiego sukienka ta została jednak skradziona. W 1395 roku ikonę przeniesiono do zagrożonej najazdem Tamerlana Moskwy, nowego duchowego i politycznego centrum. 26 sierpnia tego roku mieszkańcy stolicy, wraz z metropolitą Cyprianem, wyszli z procesją na spotkanie ikony. W miejscu spotkania powstał Srietenski Monastyr, a ów dzień wszedł do kalendarza liturgicznego jako tak zwane święto spotkania Włodzimierskiej Bogurodzicy. Ikonę umieszczono na Kremlu w ikonostasie Soboru Zaśnięcia Matki Bożej, który od tego momentu zaczęto nazywać Domem Bogurodzicy. Legenda mówi również, że Tamerlanowi we śnie ukazała się Najświętsza Dziewica, nakazując mu opuszczenie ziem ruskich, co uczynił, wycofując swe wojska bez walki. Od tego momentu Matkę Boską Włodzimierską uznano za orędowniczkę wszystkich ziem ruskich, a Ruś za poświęconą Najświętszej Maryi.
O przebywającą w Moskwie ikonę niebawem upomnieli się mieszkańcy Włodzimierza, żądając jej zwrotu. Wówczas metropolita Cyprian zaproponował, by kwestię tę oddać woli Bożej. Jak mówi legenda, po całonocnych modlitwach i prośbach do Pana o wskazanie, do kogo ma należeć ikona, w świątyni znaleziono dwa wizerunki. Jeden z nich pozostał w Moskwie, drugi zabrano do Włodzimierza.
Matka Boska Włodzimierska uważana jest nie tylko za opiekunkę ziem ruskich, ale i ich władców. Tradycją stało się koronowanie ich przed ikoną Bogurodzicy na Kremlu w Soborze Uspienskim. Przed tą ikoną wybierano metropolitów i patriarchów moskiewskich, a następnie wybranych nią błogosławiono. Wizerunek Matki Boskiej Włodzimierskiej słynie cudami, do których zalicza się między innymi: zwycięstwo Dymitra Dońskiego nad Mamajem w 1380 roku; odejście wojsk chana Achmata od granic Rusi w roku 1480; zwycięstwo nad wojskami Mehmet-Gireja, który w 1591 roku próbował zdobyć Moskwę; pokonanie Polaków w okresie Wielkiej Smuty na początku XVII wieku. Od 1918 roku ikonę przechowywano w Galerii Tretiakowskiej w Moskwie. W 1999 roku wizerunek Maryi z Dzieciątkiem przeniesiono do cerkwi św. Mikołaja na Tołmaczach, należącej do Galerii, ponieważ nie przestawał przyciągać pielgrzymujących wiernych, chcących oddać cześć Włodzimierskiej Bogurodzicy.
Beata Elwich-Lankelis (ur. 1968), doktor filozofii, współpracuje z Vilniaus Dailes Akademija (Wileńską Akademią Sztuk Pięknych). Opublikowała: Ikona. Duchowość i filozofia.
wtorek, 2 listopada 2010
Promieniowanie macierzyństwa, ŻYCIE DUCHOWE • ZIMA 53/2008, Andriej Rublow
ŻYCIE DUCHOWE • ZIMA 53/2008
Monika Skarżyńska, Andriej Rublow
W Kościele wschodnim ikoną nazywano obraz kultowy spełniający określony kanon. Z reguły był malowany farbami temperowymi na lipowych deskach. Jego koloryt podkreślało złote lub srebrne tło. Postaci ukazywano frontalnie, w hieratycznych pozach, a ich znakiem szczególnym były nienaturalnie smukłe proporcje i duże, zapatrzone przed siebie oczy. Przedstawiane w ikonie wątki czerpano ze Starego Testamentu, Ewangelii, apokryfów i legend. Artysta jednak, malując je, musiał uwzględniać ograniczające swobodę twórczą zakazy. Stąd wizerunki świętych, choć tchnęły głęboką duchowością, to jednocześnie sprawiały wrażenie jakby zastygłych.
Rosyjski mnich Andriej Rublow podporządkowywał się wszelkim kanonom. Mimo to - co ciekawe —jego ikony emanowały intensywnym życiem wewnętrznym. Zaś on sam zasłynął jako autor jednych z najpiękniejszych ikon świata. Szczególnym ich przykładem była i jest przepełniona duchem pobożności ikona Trójcy Świętej, uznawana za malarskie arcydzieło. Widać w niej, w jak naturalny sposób Rublow potrafił „zapisać" w ikonie - bez przeciwstawiania się kanonom - własne religijne przesłania. Realizował więc schemat hieratycznej postawy i oblicza pozbawionego indywidualnych rysów. Mimo to umiał w kilku kreskach określających twarz zawrzeć głębię teologicznych treści. Wyrażał je także mistrzowsko w oszczędnych gestach postaci, w kontraście kolorów, w symbolice sugerowanej samym tylko układem form.
Niewątpliwie o jakości jego sztuki decydowała również szczerość jego wiary. Ikonę definiowano przecież także jako obraz „nieludzką ręką malowany", co oznaczało, że ikonograf do pracy musiał się specjalnie duchowo przygotowywać — żałując za grzechy, poszcząc i modląc się o Boże błogosławieństwo. Niemniej bezsprzeczny jest sam geniusz artysty.
Żyjący na przełomie XIV i XV wieku (około 1360 lub 1370-1430), Rublow tworzył na gruncie przygotowanym przez anonimowych mistrzów ikon doby średniowiecza. Oni zaś czerpali z dorobku Bizancjum, które uważa się za ojczyznę ikony. Ikona przechodząc wraz z chrześcijaństwem na Ruś, nabierała cech związanych z miejscową kulturą. Ostatecznie odegrała ważną rolę w życiu duchowym Rusi, mimo że pozostawała pod wpływem bizantyjskich pierwowzorów. Powstało nawet kilka szkół, z początkowo najdoskonalszą nowogrodzką. Potem jednak wybiła się moskiewska, gdy do miasta w XIV wieku przybył grecki mnich - ikonograf - Teofan Grek. Na jego malarstwie właśnie wzorował się Rublow, który pierwsze nauki pobierał w podmoskiewskiej Ławrze Troicko-Siergiejewskiej. Teofan na długo stał się mistrzem kilkadziesiąt lat młodszego zakonnika. Nie zdominował jednak jego twórczości, choć Rublow faktycznie przejął od Greka koloryt. Prace Rublowa odznaczały się żywymi, przejrzystymi i promiennymi barwami, które zestawiał bardzo harmonijnie, unikając pstrokacizny. Pod względem treści w swoich ikonach poszedł jednak dalej. Nie chciał w nich -jak poprzednik - koncentrować się na grzechu i karze. Starał się natomiast wyłożyć idee, które go poruszały: miłość, poczucie wspólnoty i odpowiedzialność.
Najbardziej znane ikony Rublowa pochodzą z ikonostasu Soboru Trójcy Świętej w Ławrze Troicko-Siergiejewskiej. Jedna z nich, z początku XV wieku, przedstawia Michała Archanioła. Należy ona do najwcześniejszych ikon artysty. Widniejące na niej święte oblicze okalają delikatne, faliste włosy. Błękitna barwa przepaski na głowie Archanioła oraz podobne akcenty kolorystyczne na j ego szacie uzmysławiaj ą mistyczny charakter przedstawienia. Przy czym piękna twarz anioła wydaje się nieco martwa. To efekt idealizacji niebiańskiej postaci, który Rublow przełamał, nadając twarzy anioła wyraz intensywnej refleksji. Pociągłe rysy Archanioła wyrażają bowiem - oprócz łagodności - smutek, którego źródłem zdaje się jakaś wewnętrzna rzeczywistość, na którą skierowany jest wzrok postaci.
Najprawdopodobniej po 1420 roku powstało słynne Oblicze Zbawiciela, uważane za jeden z najbardziej kanonicznych wizerunków Jezusa. Rublow z wdziękiem połączył w nim szereg przeciwieństw. W efekcie powstała ikona pełna życia, a zarazem dostojeństwa i powagi. Jezus ma tu wzrok zapatrzony w duchową -jak można zakładać -bezgraniczną przestrzeń. Z Jego oblicza emanuje spokój, twarz ta wyraża jednak także determinację. Można w niej odczytać przekonanie o nieubłaganej konieczności podporządkowania się podejmowanym decyzjom. Co ciekawe, twarz Jezusa z ikony Rublowa wcale nie wydaje się sroga. Wręcz przeciwnie, sprawia wrażenie subtelnej, co budzi skojarzenia z łagodnością. To zasługa między innymi delikatnie zarysowanych, wysokich i cienkich łuków brwiowych. Wdzięk oblicza podkreślają też małe usta, zdające się wyrażać słodycz i czułość. To samo wyrażają również oczy. Jednocześnie z oblicza Zbawiciela bije siła. Ten efekt zapewnia między innymi masywność szyi Świętej Osoby i orli kształt Jej nosa. Na świętość postaci wskazuje litera tau, której kształt został wyraźnie zasugerowany układem oczu i nosa. Natomiast faliste, przygładzone włosy daj ą wrażenie złotej aureoli.
Słynną ikoną autorstwa Rublowa jest także Matka Boska Wlodzimier-ska powstała około 1410 roku. W ikonie tej uderza przede wszystkim czułość zarysowująca się między Matką a Dzieckiem. Na delikatnym obliczu Maryi nie widać jednak śladów egzaltacji, rysuje się natomiast smutek. Dostrzec w nim można także jakby cichą rezygnację wobec przeczuwanego cierpienia Jej Dziecka. Rublow środkami artystycznymi zakodował w obliczu Maryi wspomnianą głęboką świadomość Bożego planu. Pokazał zarazem, że Maryja nie wybiega myślami w przyszłość, ale jest skoncentrowana na tym, co się dzieje tu i teraz. Ukazuje Ją jako najczulszą Matkę, która z delikatnością dotyka policzka swego dziecka - w ten sposób wyrażając miłość. Madonna swymi wysmukłymi palcami bardzo stanowczo podtrzymuje Dziecko, lecz nawet w tym uścisku pozostawia pewną przestrzeń, która umożliwia małemu Jezusowi wykonywanie dowolnych ruchów. To jakby symboliczne wyrażenie duchowej wolności, jaką Matka od początku pozostawiała swemu Synowi. A Syn, choć czule się do Niej tuli — co uwypukla gest dziecięcej dłoni dotykającej sukni Maryi - wydaje się już na tym dziecięcym etapie życia zachowywać pewną powściągliwość, dając wyraz poczuciu niezależności własnej egzystencji.
Ikona zdaje się opowieścią o bardzo ludzkiej przecież relacji między matką a potomstwem. Na sakralny wymiar zdarzenia jednoznacznie wskazuje aureola zarysowana nad głowami Dziecka i Maryi na złotym tle ikony i niejako jej powtórzenie w postaci złocistego pasa kończącego szatę Matki Bożej.
Najdoskonalsza ikona Rublowa przedstawia Trójcę Świętą. Ikona ta uznana za najwybitniejsze dzieło rosyjskiej sztuki przyniosła autorowi niekwestionowaną sławę. Tematem nawiązuje do starotestamentalnej historii Abrahama, goszczącego niebiańskich posłańców. Rublow zdecydował się wykorzystać występujących w niej aniołów do wyrażenia idei Trójcy Świętej. Ukazał ich siedzących przy stole wystawionym przed domem Abrahama. Wszyscy promieniują wdziękiem i szlachetnością, co artysta osiągnął między innymi za pomocą kolorytu składającego się z czystych, jaśniejących barw. Na ich tle wyróżnia się anioł ubrany w jasnobłękitny płaszcz i ciemnowiśniowy chiton. Symbolizuje Chrystusa, który dominuje pozycją, ale jest pokorny, na co wskazuje pochylenie głowy. Po Jego prawej stronie siedzi Bóg Ojciec. Symbolizujący Go anioł ma powściągliwe gesty; jedynie lekko unosi dłoń, którą błogosławi. Anioł symbolizujący Ducha Świętego wyróżnia się niezwykle uległym schyleniem głowy. Zewnętrznie między Nimi panuje milczenie. Archaniołowie zdają się jednak prowadzić między sobą - co można wywnioskować z gestykulacji i mimiki - rodzaj jakiegoś wewnętrznego dialogu.
W centrum przedstawienia znajduje się okrągła misa z głową baranka. Jest to symboliczna zapowiedź dramatu Golgoty, wokół której zgromadzili się aniołowie. Układ ich postaci przywodzi na myśl koło. Krąg zasugerowany jest przez ich pochylone głowy, a jego dopełnieniem jest łuk zakreślony przez anielskie stopy. Motywem koła — odwiecznym symbolem nieba - Rublow posłużył się w tej ikonie wielokrotnie. Stało się ono wręcz motywem przewodnim i jak najdobitniej wyraża ideę Trójcy Świętej, ze szczególnym uwzględnieniem takich jej przymiotów, jak przyjaźń, jednomyślność i wzajemna miłość. Zawarcie przez Rublowa w ikonie tych właśnie treści uważa się za rodzaj hołdu złożonego mnichowi Sergiuszowi, średniowiecznemu rosyjskiemu patriocie, który swoją działalnością promował wspomniane cnoty wśród narodu rosyjskiego.
Postacie aniołów z Trójcy Świętej pokazują to, co było charakterystyczne w ogóle dla ikon Rublowa — miękkość formy, ale też spokój i harmonię. Jego ikony oddziaływały nie srogością oblicza i ostrością ryso w, a wewnętrzną siłą. Uczyły i przekonywały, że obcowanie z Bogiem podczas modlitwy przed ikoną nie jest obcowaniem z bezwzględnym Sędzią, lecz przede wszystkim z Istotą pełną bezinteresownej miłości wobec modlącego się.
Monika Skarżyńska (ur. 1968), historyk sztuki, dziennikarka. Publikuje na łamach „Niedzieli".
poniedziałek, 1 listopada 2010
Promieniowanie dzieciństwa, ŻYCIE DUCHOWE • WIOSNA 54/2008, Wolność, Leopold Staff
ŻYCIE DUCHOWE • WIOSNA 54/2008
Promieniowanie dzieciństwa
STANISŁAW MORGALLA SJ Stać się dzieckiem
KS. ALFONS J. SKOWRONEK Promieniowanie dzieciństwa Jezusa
TOMASZ KOT SJ Czy tylko dzieci wejdą do królestwa niebieskiego?
STANISŁAW MORGALLA SJ Wpływ dzieciństwa na obraz Boga
JAN KRASICKI Dziecko a zło
DARIUSZ KOWALCZYK SJ Sakramenty inicjacji chrześcijańskiej
ZOFIA ZARĘBIANKA Dziecko w twórczości Rainera Marii Rilkego
HANNA LIBERSKA Trzy style wychowania
JEAN-PIERRE DE CAUSSADE SJ O stanie czystej wiary
RICHARD ROLLE Na drodze ku miłości Boga
JACEK BOLEWSKI SJ Nieustająca psalmodia
Duchowość Ćwiczeń
BENEDYKT XVI Nowy impuls ascetyczny i apostolski
ADOLFO NIKOLAS SJ Nie zapominaj o ubogich
modlitwa i życie
BŁ. KAROL DE FOUCAULD Cierpienie z miłości do ludzi
JÓZEF AUGUSTYN SJ Ratunek na ludzką nędzę
STANISŁAW ŁUCARZ SJ Spowiedź i modlitwa
Hymny Wielkiego Wejścia
Misyjne drogi Kościoła
KS. CZESŁAW NOWOROLNIK Klęska głodu
ANDRZEJ SARNACKI SJ Wielki Tydzień w Belize
Rozmowy duchowo
Shoah na Ukrainie Rozmowa z ks. Patrickiem Desbois
Marksistowska utopia Rozmowa z Jean-Ive Calvezem SJ
Wspólnoty chrześcijańskie języka hebrajskiego Rozmowa z Apolinarym Szwedem OFM
Tylu jeszcze nie zna Chrystusa Rozmowa z ks. Henrykiem Kowalskim
Świadectwa Słowo, obraz, czyn
EWA SZKUDLAREK Pasja życia
MONIKA SKARŻYŃSKA Poruszyć wzrok i dotrzeć do duszy
ANNA WOŹNIAKOWSKA Całonocne czuwanie Rachmaninowa
DARIUSZ KOWALCZYK SJ Nowa ekranizacja Bułhakowa
Lektury ogłoszenia
Leopold Staff
Wolność
Ciasno mi, Panie, na kolumnie
Pychy samotnej, gdzie choć stoję,
Trwam sztywny, jakbym leżał w trumnie,
I są spętane ruchy moje.
Wolności pragnę ponad wszystko!
Daj mi szerokie pole kołem,
Bym mógł przed Tobą klękać nisko
I jeszcze niżej hołd bić czołem.
L. Staff, Poezje, Kraków 2004, s. 168.
czwartek, 28 października 2010
"Zaduszkowe Zadumanie"
Epitafia
Zrzeszenie Literatów Polskich im Jana Pawła II
zaprasza na wieczór poezji
Zaduszkowe Zadumanie
29 października 2010 o godz. 20 : 00
Jezuicki Ośrodek Milenijny
5835 W. Irving Park
W programie :
prezentacja słowno – muzyczna
„Zaduszkowe Zadumanie”
czytanie poezji zaduszkowej
nie żyjących znanych polskich poetów
tworzących poetów na emigracji
Wstęp wolny
Zrzeszenie Literatów Polskich im Jana Pawła II
zaprasza na wieczór poezji
Zaduszkowe Zadumanie
29 października 2010 o godz. 20 : 00
Jezuicki Ośrodek Milenijny
5835 W. Irving Park
W programie :
prezentacja słowno – muzyczna
„Zaduszkowe Zadumanie”
czytanie poezji zaduszkowej
nie żyjących znanych polskich poetów
tworzących poetów na emigracji
Wstęp wolny
Subskrybuj:
Posty (Atom)